"O mój Boże". Wpadka ambasady Rosji w Polsce
- O mój Boże - dokładnie tak zareagowały pracownice rosyjskiej ambasady w Warszawie, kiedy otrzymały telefon od dziennikarza Biełsatu podającego się za 18-letniego Rosjanina. Mężczyzna chciał dowiedzieć się, jak może wyjechać na wojnę w Ukrainie. - Może nie warto, żeby pan tam teraz jechał? - przekonywały zdezorientowane urzędniczki.
Na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy trwają ogłoszone przez Władimira Putina referenda, których celem jest przyłączenie tych obszarów do Federacji Rosyjskiej. - To oszustwo - oświadczył w piątek prezydent USA Joe Biden, dodając, że Waszyngton "nigdy nie uzna ukraińskiego terytorium za nic innego jak za część Ukrainy".
Pochodzący z Ukrainy dziennikarz Biełsatu Dmytro Prokopenko postanowił dokonać prowokacji i zadzwonił do rosyjskiej ambasady w Warszawie. W tym celu przedstawił się jako 18-latek, którego matka wywiozła z Chersonia do Polski. W rozmowie z pracownicami ambasady zapytał, jak może wciąć udział w referendum.
- Nie, niestety u nas tu nie można głosować - odpowiedziała kobieta. - Nie można? A co mógłbym w takim razie zrobić? - odparł natychmiast dziennikarz. - No… Nic - usłyszał mężczyzna od urzędniczki, która podkreśliła, że głosować można jedynie na terenach obwodów chersońskiego, zaporoskiego oraz tzw. republik ludowych - ługańskiej i donieckiej.
"Może nie warto, żeby pan tam teraz jechał?"
- Pan mógłby na spokojnie wyjechać chyba przez przejście graniczne Trzy Siostry… Może przez Białoruś - tłumaczy kobieta, dopytując się, czy mężczyzna z Chersonia wyjechał w ostatnim czasie. - Nie, wyjechaliśmy gdy przyszli wyzwalać Chersoń. Wtedy matka mnie wywiozła tu, a mój ojciec pojechał do Ługańska, żeby walczyć o wyzwolenie od nazistów - powiedział dziennikarz Biełsatu.
- Rozumiem, rozumiem… O mój Boże. Chwilkę, proszę czekać - mówi kobieta, po czy przełącza Prokopenke do innej urzędniczki, a dziennikarz raz jeszcze przedstawia swój "problem". Tym razem pracownica doradza mu, aby udał się do Rosji. - A czy mógłbym stamtąd dojechać do Ługańska? - pyta dziennikarz. - Nie wiem szczerze mówiąc, jakby pan mógł tam dojechać - odpowiada kobieta.
- No dobrze. Po prostu jestem z Chersonia, a ojciec tam wstąpił do wojska w Ługańsku - przekonuje Prokopenko. - Rozumiem, ale może nie warto, żeby pan tam teraz jechał? - pyta wyraźnie zaskoczona kobieta.
- Niedawno skończyłem 18 lat i chciałbym pójść do wojska - zaznacza dziennikarz. - Tak. O mój Boże… Może najpierw niech pan pojedzie do Rosji. Niech pan jakoś stąd się wydostanie, a już potem będzie pan myślał - kwituje kobieta.
Rozmowę dziennikarza Biełsatu z pracownicami rosyjskiej ambasady w Warszawie odsłuchać można w serwisie YouTube:
Przeczytaj również:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski