"Zadyma" w Kopenhadze - rośnie liczba aresztowanych
Demonstracja zorganizowana w Kopenhadze na marginesie szczytu klimatycznego ONZ po przejściu przez całe miasto dotarła w pobliże Bella Center, gdzie prowadzone są negocjacje klimatyczne. Zdaniem policji uczestniczyło w niej 30 tys. ludzi. Według organizatorów mogło ich być nawet 100 tys. Duńska policja zatrzymała 968 jej uczestników.
12.12.2009 | aktual.: 13.12.2009 00:27
Demonstranci zatrzymali się około 500 metrów od centrum konferencyjnego i nie próbowali przedostać się do środka. Na podium, wokół którego zebrali się demonstranci wygłoszono kilka przemówień. Zaplanowane jest również czuwanie przy świecach, w którym uczestniczyć będzie między innymi południowoafrykański biskup anglikański, noblista Desmond Tutu.
Według wydanego przez policję komunikatu aresztowane osoby to w większości członkowie tzw. black bloc - agresywnie zachowujących się grup demonstrantów ubranych całkowicie na czarno i zasłaniających twarze w celu uniemożliwienia identyfikacji.
Do pierwszych incydentów doszło chwilę po tym jak główna, pokojowa w większości demonstracja, rozpoczęła przemarsz z centrum Kopenhagi w kierunku Bella Center. Znajdująca się na końcu pochodu uzbrojona w kamienie i petardy grupa około 300 zamaskowanych i ubranych na czarno ludzi zaczęła wówczas wybijać witryny w kopenhaskim śródmieściu. W zamieszkach ranny został policjant.
- Zamaskowani i ubrani całkowicie na czarno ludzie wmieszali się między demonstrantów w dzielnicy Christianshavn i rzucali kamieniami i petardami. Wybili między innymi szyby w gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych - oświadczył przedstawiciel policji Per Larsen.
Według organizacji pozarządowych, "black blocks" zapowiedzieli kontynuowanie agresywnych protestów w przyszłym tygodniu w rejonie Bella Center.
Demonstranci domagają się, aby uczestnicy ONZ-owskiego szczytu klimatycznego, który potrwa w duńskiej stolicy do 18 grudnia, zawarli konkretne porozumienie w sprawie walki z globalnym ociepleniem klimatycznym.
Manifestanci nieśli transparenty z napisami: "Bla, bla, bla. Czas działać!", "Nie mamy zapasowej planety", czy "Zmienić polityków nie klimat". Niektórzy aktywiści przebrali się za niedźwiedzie polarne, inni za pandy.
W ramach tzw. dnia działania w sobotę protestowano na całym świecie. W Australii w "marszu przeciwko ociepleniu" uczestniczyły tysiące ludzi. Zdaniem organizatorów na świecie, od Fidżi po USA, zorganizowano około 4 tys. imprez.