Morderstwo w Borowcach. Policyjny ekspert o ucieczce Jacka Jaworka
Coraz więcej pytań pojawia się wokół skuteczności akcji poszukiwawczej podejrzanego o zabójstwo Jacka Jaworka. Zdaniem byłego dyrektora Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji Marka Dyjasza kluczowe dla poszukiwań mogło okazać się pierwsze, kilka godzin po tragicznym zdarzeniu. – Zanim na miejsce przyjechało więcej policyjnych sił, mężczyzna mógł to wykorzystać i zbiec gdzieś w Polskę albo za granicę – mówi policyjny ekspert.
Już czwartą dobę trwają poszukiwania podejrzanego o zabójstwo 52-letniego mieszkańca Częstochowy Jacka Jaworka. W działania zaangażowano znaczne policyjne siły. Codziennie bierze w nich udział blisko 200 policjantów m.in. z prewencji i wydziału kryminalnego. Na miejscu pracują także policjanci zajmujący się zwalczaniem cyberprzestępczości i policyjni kontrterroryści. Do polskich służb dołączyły między innymi ekipy ze specjalnymi psami tropiącymi z niemieckiej Saksonii.
Są to specjalnie wyszkolone psy, które są w stanie zidentyfikować zapach człowieka nawet po trzech miesiącach. Jakiś czas temu wykorzystywano je do poszukiwań zaginionej Ewy Tylman. Mimo tak intensywnej akcji poszukiwawczej Jacek Jaworek, który miał zabić trzyosobową rodzinę swojego brata, ciągle pozostaje jednak nieuchwytny.
Lewica sprawdzi finanse o. Rydzyka. "Wyciąga i defrauduje pieniądze"
Jacek Jaworek wciąż poszukiwany. "Na pewno nie podda się bez walki"
Zdaniem insp. Marka Dyjasza, byłego szefa biura kryminalnego polskiej policji, dotychczasowy brak efektów akcji poszukiwawczej może wskazywać, że może się realizować czarny scenariusz.
- To niebezpieczny przestępca z bronią palną. Zdesperowany za wszelką cenę. Uciekał w godzinach nocnych przez las. Niewykluczone, że mógł kogoś spotkać na swojej drodze. Przy pomocy broni mógł mu grozić i wziąć jako zakładnika bądź użyć tej broni. Na pewno nie podda się bez walki. Zdaje sobie sprawę, że dożywocie ma zagwarantowane na wejściu na salę sądową, więc jeżeli ktoś będzie chciał go zatrzymać, użyje tej broni – mówi Wirtualnej Polsce Marek Dyjasz.
W jego opinii kluczowe były chwile po przyjeździe patrolu policji na miejsce zdarzenia. – Być może stwierdzono, że podejrzany nie oddalił się daleko od domu, w którym doszło do zabójstwa. I że policjanci poradzą sobie szybko z zatrzymaniem podejrzanego. W tym samym czasie 52-letni mężczyzna oddalał się przez leśny teren, który dobrze znał. Przez kilka godzin mógł się przemieścić już bardzo daleko – dodaje Marek Dyjasz, który nadzorował pracę policjantów służby kryminalnej i dochodzeniowo-śledczej w Polsce.
Przeczytaj także: Tragedia w Borowcach. Bliscy zabitych zabrali głos
- Mam nadzieję, że policjanci odwiedzili już wszystkie miejsca, w których ostatnio bywał. Wszystkich znajomych, z którymi w ostatnim czasie się spotykał. Miejsca, w których mógł się ukryć. Rozmawiali z leśnikami odnośnie do topografii terenu. Leśnik najlepiej zna tamtejsze tereny. Wie, gdzie można najlepiej się schować – czy to w przedwojennym schronie, czy ewentualnie w jakiejś ziemiance – dodaje nasz rozmówca.
- Jeżeli dokładnie i uczciwie przeczesano kompleks leśny, przez który uciekał mężczyzna i nie znaleziono żadnych zwłok, to jestem bliższy tezy, że zaważyło kilka godzin w nocy i on ten teren opuścił. Obawiam się, że za chwilę usłyszymy, że miejsce jest znowu przeszukiwane. My to nazywamy "poprawianiem". To będzie znaczyło, że niezbyt precyzyjnie przeszukano teren. I będziemy mieli podobną sytuację jak przy zaginięciu Iwony Wieczorek – ocenia Marek Dyjasz.
Jacek Jaworek jest podejrzany o potrójne morderstwo
Przypomnijmy, że mężczyzna miał w nocy z piątku na sobotę w Borowcach k. Dąbrowy Zielonej zamordować z zimną krwią swoich bliskich. Jak przekazała nam śląska policja, mundurowi dostali kilka zgłoszeń o rodzinnej awanturze. Na miejscu pojawili się po 12 minutach od zgłoszenia.
Po przyjeździe odkryli zwłoki małżeństwa i ich syna. Uratował się drugi, 13-letni syn zamordowanego małżeństwa, który schronił się u rodziny. Sprawca uciekł. Nieoficjalnym motywem zbrodni był konflikt rodzinny.
W sobotę policja opublikowała personalia i wizerunek poszukiwanego. Alert w tej sprawie został rozesłany SMS-ami do mieszkańców trzech województw - śląskiego, łódzkiego i świętokrzyskiego.
"Wszystkie osoby, które znają aktualne miejsce pobytu poszukiwanego mężczyzny, mogące pomóc w ustaleniu jego miejsca pobytu, lub które mogą mieć istotne dla śledztwa informacje, proszone są o pilny kontakt z Komendą Miejską Policji w Częstochowie pod numerem telefonu 47 858 12 55 lub numerem alarmowym 112" - przekazała częstochowska policja.