Zabójstwo Piotra i Alicji Jaroszewiczów. Jest akt oskarżenia
Krakowska prokuratura skierowała do sądu w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko trzem przestępcom z groźnego "gangu karateków", który działał w całej Polsce. Mężczyźni są podejrzani o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów. Grozi im nawet dożywocie.
19.12.2019 | aktual.: 19.12.2019 13:56
- Oskarżeni o zabójstwo Jaroszewiczów wkrótce staną przed sądem
- To słynny i groźny "gang karateków"
- Dwóch przestępców przyznało się do winy
- W trakcie śledztwa wyszły na jaw inne morderstwa
W czwartek Prokuratura Okręgowa w Krakowie poinformowała, że skierowała do Sądu Okręgowego w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko Robertowi S., Dariuszowi S. i Marcinowi B.
Prokurator zarzuca mężczyznom, że w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w warszawskim Aninie dokonali napadu rabunkowego na posesję małżeństwa Piotra i Alicji Jaroszewiczów. W czasie napadu zamordowali Piotra Jaroszewicza, a Robert S. zabił Alicję Solską-Jaroszewicz.
Robertowi S. zarzucono także, że 18 stycznia 1991 r. Gdyni zabił małżeństwo S., a 12 września 1993 r. w Izabelinie usiłował zabić mężczyznę.
Jak podaje prokuratura, podstawą skierowania aktu oskarżenia do sądu były materiały zgromadzone w toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie. Początkowo śledztwo to dotyczyło uprowadzenia dla okupu 76-letniego biznesmena (zmarł w trakcie porwania) oraz oraz dziecka. W tym drugim przypadku, rodzice wpłacili okup w kwocie 100 tys. euro i dziecko zostało uwolnione.
W czasie tego śledztwa, w lutym 2018 r. Dariusz S. przyznał się do udziału w zabójstwie Piotra i Alicji Jaroszewiczów. Złożył obszerne wyjaśnienia i wskazał na Roberta S i Marcina B. jako osoby uczestniczące w zabójstwie w Aninie.
Gang karateków
Trzech oskarżonych mężczyzn na początku lat 90. działało w zorganizowanej grupy przestępczej nazywane "gangiem karateków”. Przez dwa lata "karatecy" dokonali 27 rozbojów w całej Polsce oraz jednego zabójstwa w 1993 r. w Kostrzynie.. Swoje działania przestępcy bardzo dokładnie planowali. Poddawali długiej obserwacji domy pokrzywdzonych, mieli nawet swoje metody obezwładniania psów.
Przywódcą gangu był Robert S., który decydował o miejscu napadu i kierował akcją na miejscu. Przestępcy kradli głównie pieniądze i złoto. Łupy przechowywali w skrytkach w lesie. Za te rozboje Robert S. został skazany na 25 lat więzienia. Miał wyjść z niego dopiero 2 lipca 2020 r. Marcin B. i Dariusz S. dostali po 15 lat pozbawienia wolności i byli już na wolności
Zaplanowana zbrodnia Jaroszewiczów
Jaroszewiczów wytypował do napadu Robert S. i sam też opracował plan działania. Przestępcy przyjechali do Warszawy wczesnym rankiem 31 sierpnia 1992 r. Z Dworca Głównego pojechali kolejką podmiejską do Anina. Potem pieszo doszli na tyły posesji małżeństwa Jaroszewiczów. Tam rozpoczęli obserwację domu. Mężczyźni mieli ze sobą specjalne kombinezony, obuwie na zmianę, kominiarki, a także rękawiczki skórzane oraz lateksowe).
Mieli też sznurki, a Dariusz S. wziął nóż. Mężczyzna podał psu, który biegał po ogrodzie, jedzenie ze środkiem nasennym.
Sprawcy weszli do domu w nocy po drabinie przez uchylone okno łazienki. Tam Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza, który oglądał telewizję na parterze. Uderzył go w głowę częścią znalezionej w domu broni palnej. Potem razem z Marcinem B. przenieśli byłego premiera do gabinetu. Pozwolili mu przebrać się (miał zakrwawione ubranie) i opatrzyli mu ranę na głowie. Potem przywiązali go do fotela.
Alicja Solska-Jaroszewicz spała w tym czasie w sypialni. Przestępcy obudzili ją i zaprowadzili do łazienki. Tam skrępowali jej ręce i nogi i ułożyli na podłodze.
Były też inne morderstwa
W mieszkaniu bandyci znaleźli 5 tys. marek niemieckich, 5 złotych monet, dwie sztuki broni typu Mauser oraz Walther oraz zegarek damski firmy IWC Shaffhausen.
Kiedy przestępcy opuszczali dom, Piotr Jaroszewicz uwolnił się z więzów. Wtedy Robert S. go udusił. Potem zabrał z gabinetu byłego premiera jego sztucer i poszedł do łazienki. Tam strzelił w głowę Alicji Jaroszewicz. Kobieta zmarła.
Jak zaznacza prokuratura, Dariusz S. złożył obszerne wyjaśnienia, dokładnie opisując przebieg wydarzeń w Aninie. Podobnie Marcin B., który przyznał się do udziału w napadzie na dom Jaroszewiczów.
Marcin B. przyznał się też, że 12 września 1993 r. w izabelinie napadł razem z Robertem S. na dom Witolda S. W trakcie tego napadu Robert S. strzelił do ofiary z samodziałowej broni palnej, tzw. kołkownicy. Zdradził również, że Robert S. opowiadał mu o tym, że zabił małżeństwo z Gdyni.
Źródło: Prokuratura Okręgowa w Krakowie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl