Zabójca okazał się fanatycznym obrońcą praw zwierząt
6 maja 2002 roku, na dziewięć dni przed wyborami parlamentarnymi w Holandii, zginął Pim Fortuyn - populistyczny polityk, który otwarcie mówił o swoim homoseksualizmie. Wyszedł z radiowego studia w Hilversum, a zaraz potem pięć strzałów do niego oddał Volkert van der Graaf.
Lista Pima Fortuyna miała świetne notowania w sondażach, a on sam miał szansę stać się - już w parlamencie - jedną w gwiazd holenderskiej polityki. Jego formacja w wyborach zajęła ostatecznie drugie miejsce. Rzecznik partii, ciesząc się z wyniku, podkreślał, że to "wspaniały rezultat, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że właśnie straciliśmy naszego przywódcę".