Zabójcze trzęsienie
Klęska żywiołowa we Włoszech. Potężne wstrząsy w L’Aquili były odczuwalne nawet w oddalonym o sto kilometrów Rzymie.
08.04.2009 | aktual.: 08.04.2009 11:19
Ziemia zadrżała z siłą 6,3 stopnia w skali Richtera o 3.30 w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wstrząs był tak potężny, że w Rzymie, prawie sto kilometrów od epicentrum, ludzi obudziły przesuwające się po pokojach meble i wyjące alarmy samochodów. Najbardziej ucierpiało 68-tysięczne miasto L’Aquila, w którym w ciągu kilku sekund runęły tysiące domów i budynków, grzebiąc w gruzach dziesiątki osób. Kiedy zamykaliśmy ten numer „Przekroju”, depesze agencyjne mówiły o 50 potwierdzonych ofiarach śmiertelnych. Najprawdopodobniej żniwo katastrofy będzie jednak znacznie większe. To najtragiczniejsze trzęsienie ziemi we Włoszech w XXI wieku. W 2002 roku w mieście San Guliano di Puglia na południu kraju zginęło 30 osób.
„Gdy się zatrzęsło, wybiegłem z mieszkania i pędziłem co sił do domu mojego ojca. Wpadłem tam i za głównymi drzwiami zobaczyłem wielkie gruzowisko. Mój ojciec na pewno nie żyje. Wołałem o pomoc, ale nikt nie odpowiadał” – relacjonował dla Reutersa Camillo Berardi z L’Aquili.
Takich jak on były tysiące. Zanim do akcji przystąpiły ekipy ratunkowe, mieszkańcy miasta gołymi rękami przerzucali gruzy w poszukiwaniu swoich bliskich – żywych lub martwych.
L’Aquila to stara, malownicza miejscowość w regionie Abruzji. Trzęsienie zmiotło z powierzchni ziemi wiele jej najcenniejszych, czasem ponadtysiącletnich zabytków. Ofiar wśród ludzi byłoby więcej, gdyby nie lżejszy wstrząs, który nastąpił późnym wieczorem w niedzielę. Po tym ostrzeżeniu wielu mieszkańców starych domów spakowało to, co najcenniejsze, i przeniosło się na noc do swoich bliskich oraz znajomych w nowych budynkach.
Tysiące z nich są teraz bez dachu nad głową. Gdy powstaje ten tekst, całe rodziny siedzą na głównym placu L’Aquili na walizkach wypełnionych tym, co zostało z ich dobytku.
Maciej Jarkowiec