Zabójca z Wirginii autorem szokujących sztuk
23-letni Cho Seung-Hui, który w poniedziałek zastrzelił 32 studentów i wykładowców na uniwersytecie w Wirginii, był - w relacjach kolegów - zagubionym i tajemniczym samotnikiem, którego zachowanie było niepokojące. Profesorowie i studenci opowiadają, że byli zszokowani jego sztukami
teatralnymi.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8822497,kat,32834,galeriazdjecie.html )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8822497,kat,32834,galeriazdjecie.html )
Żałoba po strzelaninie w Blacksburgu
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8822039,kat,32834,galeriazdjecie.html )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,8822039,kat,32834,galeriazdjecie.html )
Strzelanina na amerykańskiej uczelni
Sprawcą masakry był pochodzący z Korei Płd. student literatury angielskiej, który przebywał legalnie w USA od 1992 roku. Po dokonaniu zbrodni popełnił samobójstwo.
Według doniesień amerykańskich mediów, Cho mógł przyjmować leki na depresję i zdarzało się, że jego zachowanie nagle stawało się gwałtowne i nieobliczalne.
Profesorowie i studenci opowiadają, że byli zszokowani sztukami teatralnymi, które napisał na zajęciach ubiegłej jesieni. Jeden z jego kolegów, Ian McFarlane który pracuje teraz w AOL News, wspomina, że sztuki Cho były dla pozostałych studentów jak z nocnego koszmaru. "Były wypełnione tak zakręconą, makabryczną przemocą z użyciem broni, o jakiej nawet mi się nie śniło" - napisał McFarlane w swoim blogu.
Jedna z dostępnych w Internecie sztuk opisuje kłótnię głównego bohatera z 13-letnim pasierbem, który oskarża go o zamordowanie ojca i pedofilię. Bohaterowie atakują się młotkami i piłą łańcuchową. Druga ze sztuk opowiada o studentach, którzy fantazjują o zamordowaniu nauczyciela w zemście za to, że molestował ich seksualnie.
Według telewizji Fox, która cytuje profesor kreatywnego pisania na Virginia Tech, Lucindę Roy, w pracach Cho wściekłość była "namacalna, wręcz ukazana bez ogródek". Wszystko to sprawiło, że Roy zgłosiła sprawę na policję i do władz uczelnianych. Policja nie mogła jednak nic zrobić, ponieważ groźby nie były formułowane wprost. Lucinda Roy, która postanowiła spotykać się z Cho na indywidualnych zajęciach, wysłała go na konsultacje psychologiczne, ale nie wie, czy w ogóle na nie chodził.
Jak zaznacza inna profesor anglistyki Carolyn Rude, "w pisaniu kreatywnym ludzie odsłaniają pewne rzeczy i nigdy nie wiadomo, czy to kreacja czy opis rzeczywistości(...) Ale jesteśmy alarmowani, by nie lekceważyć takich rzeczy".
Studenci wspominają, że na pierwszych zajęciach z literatury angielskiej, kiedy wszyscy uczestnicy mieli się przedstawić, Cho milczał, gdy przyszła jego kolej. Na kartce z imieniem narysował znak zapytania.
Nigdy nie wyciągnął do nikogo ręki. Nigdy nic nie mówił - wspomina w rozmowie z Fox News jego koleżanka ze studiów Julie Poole. Naprawdę znaliśmy go jako "dzieciaka-znak zapytania" - dodaje.
Koledzy relacjonują, że przez cztery lata nauki w Virginia Tech Cho z nikim się nie zaprzyjaźnił.
Sąsiedzi z akademika oceniają zachowanie Koreańczyka jako bardzo nietypowe, odbiegające od normy. Podłożył np. ogień w akademiku, bez uprzedzenia robił zdjęcia kolegom i śledził kobiety. Władze potwierdzają, że w zeszłym roku przeciwko Cho toczyło się dochodzenie w sprawie śledzenia jednej z kobiet i nękania jej e- mailami - podała CNN.
Był samotnikiem i mieliśmy duże trudności ze zdobyciem jakichkolwiek informacji na jego temat - przyznaje rzecznik uczelni Larry Hincker.
Zawsze żartowaliśmy sobie, że tylko czekamy aż Cho coś zrobi, że czekamy na informacje o tym - opowiada inna ze studentek. Ale kiedy dostałam telefon, że to był Cho, zaczęłam płakać i wrzeszczeć.
Według CNN, policja zdementowała natomiast informacje, jakoby zabójca zostawił list pożegnalny. Wcześniejsze doniesienia mówiły, że Cho w swoim pokoju zostawił długi, chaotyczny list atakujący "bogate dzieciaki", "rozpustę" i "kłamliwych szarlatanów" w uczelnianym kampusie.
Steve Flaherty z policji stanowej Wirginii powiedział CNN, że trwa sprawdzanie, czy sprawca poniedziałkowej tragedii miał wspólników. Założenie, że Cho strzelał w obu przypadkach - tzn. w akademiku (zabite dwie osoby) i w budynku uczelnianym Norris Hall dwie godziny później (30 zabitych) - jest jednak całkowicie uzasadnione - podkreślił Flaherty.
Broń, z której strzelał - pistolet Glock 19 - Cho kupił zaledwie przed miesiącem. W poniedziałek posługiwał się również pistoletem Walther P22. Jak podała policja, testy balistyczne wykazały, że z jednego z tych pistoletów, które znaleziono przy samobójcy, strzelano również w akademiku, gdzie Cho miał zastrzelić dwie osoby.