Zabójca-gwałciciel usłyszał wyrok
Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał karę dożywocia dla mężczyzny, który przed siedmioma laty, w małej miejscowości niedaleko Chełmży w woj. kujawsko-pomorskim, zgwałcił i zabił 18-latkę. Sprawa Adriana W. stała się głośna po tym, jak przed kilkoma laty pozwał matkę ofiary o naruszenie dóbr osobistych.
11.12.2009 | aktual.: 11.12.2009 16:32
Do zabójstwa i gwałtu doszło w sierpniu 2002 roku. Według prokuratury sprawcą był 33-letni dziś Adrian W. W 2005 roku, po procesie poszlakowym, toruński sąd skazał go na 25 lat więzienia. Po odwołaniu prokuratury karę zmieniono na dożywocie. Adrian W. zdecydował się na złożenie apelacji, w której wskazywał m.in., że dowody przeciwko niemu zostały spreparowane, a proces był przeprowadzony nierzetelnie.
Przewodniczący składu sędziowskiego Wiktor Groniec, uzasadniając decyzję podtrzymującą wyrok dożywocia, podkreślił, że w opinii sądu analiza i ocena dowodów przeprowadzona przez toruński sąd była "bezbłędna".
Zdaniem sądu apelacyjnego dowody zebrane przez toruński sąd, a w szczególności dowody z opinii biegłych "tworzyły nierozerwalną więź" i jednoznacznie wskazywały na Adriana W. jako sprawcę przestępstwa. Groniec zwrócił uwagę, że w czasie procesu zgromadzono szereg dowodów wskazanych także przez samego oskarżonego i jego obrońców.
Oceniając wysokość kary dożywocia, jaką otrzymał Adrian W., sąd stwierdził, że jest to kara współmierna "zarówno do stopnia jego winy, jak i szkodliwości popełnionego przez niego czynu". - W wyniku jego czynu została zabita młoda, 18-letnia dziewczyna, motywem tego działania było zgwałcenie - stwierdził Groniec dodając, że wcześniej oskarżony był już karany za gwałt, a w opinii biegłych psychiatrów może być groźny także w przyszłości.
Mecenas Marek Przybysz, pełnomocnik rodziny ofiary, ocenił postanowienie sądu apelacyjnego jako "sprawiedliwe". - Całokształt materiału dowodowego czy nawet doświadczenia z zachowania oskarżonego w toku procesu dają jeden wniosek, że jest to osoba niebezpieczna i że dzięki temu wyrokowi wiele nieszczęść udało się uniknąć. Gdyby ta osoba przebywała na wolności, to - z takim nastawieniem do dóbr jakichkolwiek poza jego własnym ego - doprowadziłoby to do niejednej tragedii - powiedział Przybysz.
Sprawa Adriana W. stała się głośna także dlatego, że po wydaniu wyroku dożywocia mężczyzna wytoczył proces matce ofiary Danucie Z. Zarzucił jej naruszenie jego dóbr osobistych. Jego zdaniem kobieta miała stwierdzić w obecności mediów, że Adrian W. "nie jest człowiekiem, jest zwierzęciem, które trzeba zabić".
Adrian W. domagał się od Danuty Z., niezamożnej kobiety ze wsi pod Toruniem, 70 tys. zł odszkodowania i przeprosin. Sprawa stała się na tyle głośna, że swojego reprezentanta na proces wysłał Rzecznik Praw Obywatelskich.
W maju 2006 roku toruński sąd oddalił powództwo przeciwko Danucie Z. Po przesłuchaniu dowodu w postaci nagranych wypowiedzi kobiety ustalono, że "przypisywane pozwanej słowa nie zostały wypowiedziane".