Zabójca 4‑letniej dziewczynki pozostanie w areszcie
Zabójca 4-letniej Ani z Włocławka pozostanie w areszcie do 2 czerwca - zdecydował sąd. W kwietniu rozpocznie się proces jego żony, która nie pomogła katowanemu dziecku.
28.03.2008 | aktual.: 28.03.2008 15:12
Bogusław T. już dwukrotnie został uznany przez biegłych lekarzy za niepoczytalnego i nie odpowie za swą zbrodnię przed sądem. 59-letni mężczyzna zostanie poddany przymusowemu leczeniu w zakładzie zamkniętym, w który pozostanie prawdopodobnie do końca życia.
Posiedzenie sądu w tej sprawie zostało jednak odroczone, gdyż nie stawili się biegli. W tej sytuacji zdecydowano, że zabójca powinien pozostać w areszcie, gdyż na wolności wciąż stanowi zagrożenie dla otoczenia.
Na początku kwietnia przed sądem we Włocławku rozpocznie się proces Grażyny T., żony zabójcy. Kobieta jest oskarżona o to, że nie udzieliła pomocy katowanemu dziecku, którym miała się opiekować na prośbę rodziców.
Na początku marca 2007 r. rodzice Ani oddali ją pod opiekę małżeństwu T. W nocy policja, zaalarmowana przez sąsiadów, odnalazła w mieszkaniu Bogumiła i Grażyny T. zmasakrowane zwłoki dziecka. Bogumił T. powtarzał, że "zabił diabła".
Zarówno on, jak i jego żona mieli w wydychanym powietrzu prawie 3 promile alkoholu. Sąd aresztował ich na trzy miesiące. Bogusławowi T. groziło 25 lat więzienia lub dożywocie za zabójstwo dziecka, a Grażyna T. odpowie za nieudzielenie pomocy Ani, za co grozi jej kara trzech lat więzienia.
Rodzice Ani przekazali córkę pod opiekę małżeństwu T., gdyż następnego dnia wcześnie rano mieli podjąć dorywczą pracę. Opiekunów znali z pracy przy zbiorze pomidorów, a Ania już raz przebywała wcześniej pod ich opieką.
Prokuratura oskarżyła także rodziców Ani, małżeństwo Ilonę i Stanisława W., o narażenie życia i zdrowia córki, a także o znęcanie się nad dwójką pozostałych dzieci, które od trzech lat przebywają w domu dziecka. Stanisław W. jednak nie stanął przed sądem, gdyż zmarł miesiąc temu.
Na początku stycznia, przed włocławskim sądem Ilona W. przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Rodzina od dawna była pod nadzorem opieki społecznej. Dziewczynka była najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Jej starsze rodzeństwo w wieku 9 i 11 lat decyzją sądu przebywa w domu dziecka, gdyż rodzice nie byli w stanie zapewnić dzieciom godziwych warunków życia. Także Anię umieszczono w 2007 r. w placówce opiekuńczej, ale rodzice zabiegali o jej odzyskanie. Ostatecznie sąd zdecydował o oddaniu im dziecka, ale ograniczył prawa rodzicielskie.