Ząbki. Zabójstwo właściciela warzywniaka. "Popełniono błędy"

- Gdyby wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, napastnik byłby już w areszcie - twierdzi policjant znający kulisy sprawy dotyczącej tragedii w Ząbkach. Zabito 67-letniego sprzedawcę warzywniaka. Policji nadal nie udało się ustalić, kto go zaatakował.

Ząbki. Nie żyje 67-letni właściciel warzywniaka. Policja szuka napastnika
Ząbki. Nie żyje 67-letni właściciel warzywniaka. Policja szuka napastnika
Źródło zdjęć: © East News
Magdalena Nałęcz-Marczyk

- Na początku postępowania popełniono błędy. Policjanci nie zabezpieczyli śladów, które mógł zostawić napastnik, tak by można je łatwo wyodrębnić i zbadać - powiedział w rozmowie z portalem warszawa.wyborcza.pl informator znający kulisy sprawy zabójstwa w Ząbkach.

10 stycznia przed godz. 19 doszło do ataku na 67-letniego właściciela warzywniaka. Mężczyzna został brutalnie pobity. Zmarł tego samego dnia w szpitalu. Na miejscu tragedii była reporterka WP Marta Gostkiewicz.

- Nie rozpytano świadków, którzy byli w okolicy, co należało uczynić od razu po dotarciu na miejsce. Gdyby wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, napastnik byłby już w areszcie - dodał informator portalu.

Ząbki. Brutalne pobicie i śmierć 67-latka. "Robimy wszystko, co w naszej mocy"

Zajmujący się sprawą na zlecenie rodziny zmarłego detektyw Bartosz Weremczuk twierdzi, że błędem było zrezygnowanie z psa tropiącego. Policja miała uznać, że obecność labradora właściciela warzywniaka na miejscu nie pozwoliłaby na skuteczne podjęcie tropu.

Jego zdaniem mężczyzna musiał znać człowieka, który go zaatakował. Gdyby tak nie było, zachowałby się biernie wobec jego żądań.

- Robimy wszystko, co w naszej mocy, by znaleźć napastnika - zapewniła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska.

Źródło: warszawa.wyborcza.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (189)