Wstrząsające słowa metropolity Ukrainy. "Zabierzcie ciała Rosjan"
Zwierzchnik ukraińskiego Kościoła prawosławnego, metropolita Epifaniusz, zaapelował do patriarchy Moskwy Cyryla o pośrednictwo w zabraniu przez Rosję ciał rosyjskich żołnierzy poległych na Ukrainie. Wystosował do Cerkwi gorzki list.
28.02.2022 | aktual.: 28.02.2022 09:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Metropolita Epifaniusz napisał, że ponad "3 tysiące nieżywych synów Rosji czeka na Ukrainie na przekazanie ich rodzinom". Ukraina zwróciła się do Czerwonego Krzyża o pomoc w tej bolesnej sprawie, ale nie otrzymała odpowiedzi od Rosji.
Zobacz także
"Dlatego apeluję do Ciebie, jako zwierzchnika rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, o okazanie miłosierdzia przynajmniej współobywatelom własnego kraju, swojej trzodzie. Jeśli nie możesz wezwać do zaprzestania agresji, przynajmniej pomóż zabrać ciała rosyjskich żołnierzy, których życie było ceną idei tego 'rosyjskiego pokoju' - twojego i twojego prezydenta" - ukraiński patriarcha nie wahał się używać bardzo gorzkich słów.
Metropolita Epifaniusz apeluje do patriarchy Moskwy
Epifaniusz w piśmie do Cyryla nie kryje goryczy. Zwraca uwagę, że miliony ludzi - żołnierzy i cywilów - cierpią i giną. "Niestety, z twoich wcześniejszych publicznych oświadczeń jasno wynika, że utrzymanie aprobaty Putina i rosyjskich przywódców jest dla ciebie o wiele ważniejsze niż troska o ludzi na Ukrainie, z których niektórzy uważali cię przed wojną za swojego duchownego przywódcę" - rozlicza ukraiński duchowny swojego odpowiednika w Rosji.
Zobacz także
Nie traci jednak wiary, że sytuacja może się zmienić. "Jednak nadal mam nadzieję, że znajdziecie duchową siłę, by okazać człowieczeństwo i troskę przynajmniej współobywatelom waszego kraju, z których większość to prawosławni chrześcijanie, wasza trzoda" - napisał namiestnik ukraińskiego Kościoła.
To już piąta doba rosyjskich działań zbrojnych na terytorium niepodległej Ukrainy. Od czwartku, po agresji Rosji, toczą się tam w wielu miejscach zaciekłe walki, głównie w pobliżu ośrodków miejskich. Ukraińcy prowadzą uporczywą obronę. Ostatnie dni nie przyniosły Rosji spektakularnych sukcesów. Rosyjska armia zajęła wschodnie rejony kraju, jednak plan Władimira Putina nie realizuje się. Premier Ukrainy Denys Szmyhal oznajmił, że obrona trwa na całej linii frontu, siły ukraińskie "niszczą okupanta na lądzie, morzu i w powietrzu", a kraj dopiero "powstaje", by dać odpór przeciwnikowi. 150 czołgów, 706 pojazdów opancerzonych, 27 samolotów, 26 śmigłowców i około 4300 ludzi - tyle , według informacji strony ukraińskiej, wynoszą straty Rosji.
Sytuacja na froncie zaskoczyła dowództwo armii Putina. RIA Novosti w piątek rano opublikowała na swojej stronie internetowej depeszę z informacją o zdobyciu Ukrainy, ale dzieje się akurat odwrotnie. Nadal jednak bezpieczeństwo mieszkańców wielu miast i miejscowości jest w zagrożeniu, trwają nocne ataki i alarmy powietrzne. Znaczną część czasu ludzie spędzają w schronach, jest coraz gorzej z zaopatrzeniem w żywność, a na przejściach granicznych widać masowe ucieczki z Ukrainy kobiet i dzieci. Mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat nie mogą przekroczyć granic.