Zaatakowali dzieci w całej Polsce. Ekspertka mówi, kim mogą być sprawcy
Gwoździe, pinezki, a nawet igły - to wszystko znajdowały dzieci w cukierkach, które otrzymywały w Halloween. Za atakiem stoją osoby z różnych części Polski. Nawet policjanci są zaskoczeni skalą zjawiska. Zdaniem ekspertki, ataki mogą być dziełem osób z problemami psychicznymi. - Może to być także objaw chęci pokazania, że takie święta nie powinny być w Polsce obchodzone - komentuje dr Marlena Stradomska.
04.11.2024 17:34
Czekoladowego cukierka z gwoździem dostał od kogoś chłopiec bawiący się w Halloween w Lipkach Wielkich koło Gorzowa Wielkopolskiego. - To malutki gwoździk, nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby go połknął. Jestem zdruzgotana, tracę wiarę w ludzi - relacjonowała jego mama w rozmowie z portalem gorzowianin.com. Dodała, że chłopiec ugryzł cukierek i prawie złamał sobie zęba.
Następnego dnia opiekunowie chłopca pojawili się na komendzie. Przynieśli też ze sobą cukierka z gwoździem.
- Cały czas trwają ustalenia. Mamy już przesłuchanych kilkanaście osób. Staramy się dotrzeć do osoby, która tego gwoździa w cukierku umieściła - mówi WP komisarz Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w tym roku podobnych przypadków odnotowano aż kilkanaście, i to w zupełnie różnych częściach Polski. Zaskoczeni skalą zjawiska są nawet sami policjanci.
- Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji. W naszej komendzie nigdy nie mieliśmy żadnego podobnego zgłoszenia. Nie wiem, co się w tym roku stało - przyznaje w rozmowie z WP aspirant sztabowy Anna Osińska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie.
Tutaj zaczęło się od zgłoszenia 1 listopada. 11-letni chłopiec chodzący dzień wcześniej po osiedlu Skierszewo w Gnieźnie dostał od kogoś cukierek przypominający krówkę. Chłopiec zorientował się, że w środku jest igła, kiedy następnego dnia chciał go zjeść. Policjanci z Gniezna natychmiast opublikowali ostrzeżenie w swoich mediach społecznościowych.
- Zwróciliśmy się do wszystkich rodziców, aby dokładnie przejrzeli wszystkie otrzymane cukierki. Jeszcze tego samego wieczoru dostaliśmy kolejne zgłoszenie - relacjonuje asp. szt. Anna Osińska.
W następnych dniach zgłosiły się jeszcze trzy osoby. W jednym z cukierków była metalowa końcówka od długopisu, w kolejnym 2,5-centrymetrowy gwóźdż i zszywka.
- Zgłoszenia nie były z jednego rejonu, to są kompletnie różne miejsca. Były to także różne cukierki. Jedyne co łączy te sprawy, to to, że wszystkie dzieci chodziły po domach. W jednym przypadku dostały cukierki od jakichś osób na Rynku – relacjonuje Anna Osińska.
Wszystkie postępowania są prowadzone z art. 160 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi za to do trzech lat więzienia.
- Jeżeli ktoś ma wiedzę na temat osoby, która mogła coś takiego zrobić, to prosimy o kontakt z naszym dyżurnym pod nr tel. 47 77 21 211 lub na telefon alarmowy - apeluje Anna Osińska.
Zobacz także
Burmistrz grzmi: "Jak wielkim trzeba być szubrawcem"
Podobne sprawy prowadzą policjanci także w innych częściach kraju. - Podczas rozpakowywania cukierków dziecko powiedziało ojcu, że znalazło pinezkę wbitą w jeden z cukierków. Przesłuchaliśmy ojca i zabezpieczyliśmy cukierek - mówi sierż. szt. Dawid Łaszcz, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.
Kolejną sytuację nagłośnił burmistrz Skarszew w woj. pomorskim. "Jak wielkim trzeba być szubrawcem i podłym, głupim, złym człowiekiem, aby wkładać ostre przedmioty do cukierków, które zbierały wczoraj nasze dzieci. To jest absolutny skandal, którego nic nie tłumaczy" - napisał w mediach społecznościowych Jacek Pauli. Dołączył zdjęcia igieł oraz metalowego przedmiotu wbitego w czekoladowy cukierek.
Dzięki wpisowi sprawą zajęli się policjanci, którzy dotarli do zgłaszających z miejscowości Godziszewo.
- Słodycze były rozdawane w domach, po których chodziły 12-letnie dziewczyny zamieszkujące na terenie tej miejscowości. W jednym przypadku były to igły, ale nie znajdowały się w cukierkach, tylko były wrzucone wśród słodyczy. W drugim przypadku rodzice znaleźli w cukierku metalowy element, który wyglądał jak ostrze od ostrzyczki do ołówków - relacjonuje aspirant sztabowy Marcin Kunka, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim.
Policjanci: każdy cukierek przyjęty od osoby obcej to zagrożenie
Policjanci proszą rodziców o ostrożność, przypominają również o tym, o czym mówią nawet najmłodszym dzieciom w przedszkolach. - Apelujemy do dzieci, aby nie przyjmowały słodyczy od osób obcych. Co innego, jeżeli odwiedza się sąsiadów, krewnych czy znajomych, do których ma się zaufanie - dodaje Marcin Kunka.
- Musimy zwracać uwagę, sprawdzać i pamiętać, że każda rzecz, każdy cukierek przyjęty od osoby obcej niesie ze sobą zagrożenie. Tym razem to były niebezpieczne przedmioty, nie wiemy, co będzie innym razem. Zawsze musimy tą czujność zachować - przestrzega aspirant sztabowy Aleksandra Laskowska z biura prasowego Komendy Głównej Policji.
Psycholog: chęć pokazania, że takie święta nie powinny być obchodzone
Psycholog Marlena Stradomska w rozmowie z WP wskazuje, że osoby, które stoją za atakami na dzieci mogą mieć problemy natury psychicznej. Mogą to być także socjopaci.
- Socjopatia objawia się tym, że taka osoba nie lubi ludzi i nie czuje empatii i właściwie jej wszystko jedno, co się stanie z takim dzieckiem. Może to być także objaw chęci pokazania, że takie święta nie powinny być w Polsce obchodzone. Jednakże mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem życia lub zdrowia dla kogoś, kto spożyje taki cukierek. Zastanawiające, że taka osoba nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji prawnych, która na nią czekają. W końcu kogoś służby znajdą - mówi dr Marlena Stradomska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Zauważa, że ilość groźnych przypadków w tym roku może wpłynąć na zmianę zachowań dzieci w przyszłym roku, podczas kolejnego Halloween. - Odpowiedzialni rodzice będą jednak chronili swoje dzieci, więc na pewno ograniczą zabawy "cukierek albo psikus", z uwagi na to, że ktoś może zrobić krzywdę w sposób, który będzie nieodwracalny - dodaje Stradomska.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl