PolskaZa naukę pięciolatków zapłacą rodzice

Za naukę pięciolatków zapłacą rodzice


Ucz się, dziecko, ucz! Uwaga, dzieciaki! Koniec laby w domowych pieleszach. Ministrowie właśnie knują, by skrócić sielankę pięciolatkom. Najprawdopodobniej już od września będą musiały chodzić do przedszkola.

Za naukę pięciolatków zapłacą rodzice

Jeżeli przepis wejdzie w życie, samorządy będą musiały się liczyć z dodatkowymi kosztami. I to niemałymi, bo około 4 tys. zł rocznie na jedno dziecko. Również rodzice nie podchodzą do projektu z entuzjazmem. Twierdzą, że maluchy powinny jak najdłużej być w domu. – Szkoła jeszcze zdąży im się znudzić – przyznaje Dorota Podolska, mama 4-letniego Grzesia. Ministerstwo edukacji pracuje nad projektem wprowadzenia obowiązkowego przedszkola dla pięciolatków. Do tej pory funkcjonowała tak zwana zerówka, do której uczęszczały dzieci sześcioletnie. Plan miałby wejść w życie w przyszłym roku. Samorządy jednak już dziś muszą sprawdzić, czy dla wszystkich maluchów wystarczy miejsca i czy nie zabraknie pieniędzy. Jeżeli ministerstwo wprowadzi zmiany, to wychowanie przedszkolne będą musiały opłacić gminy.

Dla gmin rządowe zmiany to niemały wydatek. W tym roku klasa zerowa kosztowała nas 176 tysięcy złotych. Jeżeli w przyszłym roku dojdą pięciolatki, będzie to 284 tysiące złotych – wylicza Leszek Świętalski, wójt gminy Stare Bogaczowice. Samorządowcy będą musieli również zapewnić dzieciom dojazd, a także opiekę w świetlicy. – Ministerstwo łatwo mówi o kolejnych zmianach, lecz za takimi decyzjami nie idą pieniądze – mówi Świętalski. Przyznaje, że dla pięciolatków nie zabraknie miejsc i będą uczyły się tam, gdzie teraz jest zerówka, razem ze starszymi dziećmi. Maluchy się zmieszczą O to nie martwią się również urzędnicy w Wałbrzychu. W przyszłym roku do przedszkoli uczęszczałoby 990 pięciolatków, miejsc jest ponad 1600.

Plusem dla rodziców jest to, że jeżeli nauczanie obowiązkowe ministerstwo potraktuje w tym przypadku tak, jak dotychczas, będzie nieodpłatne. Do tej pory za pięciolatków trzeba było zapłacić – mówi Halina Pankanin, zastępca prezydenta Wałbrzycha. W Lądku Zdroju również wystarczy miejsc dla maluchów, ale urzędnicy jeszcze dokładnie nie sprawdzili, ile będzie kosztować ta zmiana. – W gminie były kiedyś dwa przedszkola, ale ze względu na niż demograficzny pozostało jedno – mówi burmistrz Lądka Zdroju Adam Szmidt. – Ale jesteśmy przygotowani do przyjęcia pięciolatków. Przewiduje się, że od września przyszłego roku będzie tam chodziło 57 pięciolatków. Ale placówka ma odpowiednie pomieszczenia i dobrze przygotowaną kadrę.

W gminie Świdnica już w tym roku otwarte zostanie nowe przedszkole – w Pszennie. To poważna inwestycja oświatowa, bo budowa obiektu kosztowała budżet gminny ponad 800 tysięcy złotych. Przedszkole znajduje się tuż przy nowoczesnej podstawówce i gimnazjum, dzięki czemu w Pszennie powstało centrum edukacyjne. Jego otwarcie nastąpi już na początku grudnia. Nie muszą likwidować W Świdnicy też nie jest najgorzej. W ostatnich latach zlikwidowano tylko jedno przedszkole. Teraz maluchy uczęszczają do 7 placówek publicznych prowadzonych przez miasto, trzech niepublicznych oraz jednego przedszkola prowadzonego przez zakonnice. Dlatego nikt się tu nie boi ewentualnych zmian ustawowych. Już teraz część pięciolatków chodzi do świdnickich przedszkoli. Z drugiej strony, przy coraz większym niżu demograficznym, miasto musi się zastanawiać nad zamykaniem przedszkoli. – Gdyby propozycja weszła w życie, nie byłoby to konieczne – mówi Stefan Augustyn, rzecznik urzędu. – Oczywiście oczekujemy, że dodatkowe zadanie będzie
sfinansowane z budżetu państwa. Sami rodzice nie podchodzą jednak do pomysłu z entuzjazmem. Twierdzą, że maluchy powinny korzystać z dzieciństwa jak długo się da. – Nie zawsze jest to oczywiście możliwe, bo część rodziców pracuje, ale jeżeli dziecko może zostać w domu z mamą czy tatą, to przecież dla takiego malca to największe szczęście – mówi Sylwia Nowak z Wałbrzycha.

Dla dobra dziecka Grażyna Hajnowska,pedagog Każde dziecko powinno chodzić do przedszkola, to wpływa bardzo korzystnie na jego rozwój. W wielu domach nie zwraca się uwagi na wykształcenie niektórych umiejętności. Kończy się to najczęściej tak, że dziecko idzie do klasy zerowej i nie potrafi na przykład trzymać długopisu w ręku, a już tym bardziej nożyczek, których w domu nikt nie pozwalał ruszać. Poza tym maluchy, które chodzą do przedszkola, od najmłodszych lat mają kontakt z rówieśnikami. Dzięki temu potrafią się z nimi bawić. Przedszkolaki ponadto są sprawniejsze fizycznie i bardziej otwarte na kontakty z innymi. Na pewno łatwiej jest im w zerówce.

Im wcześniej, tym lepiej – Dziecko, które wcześniej rozpoczyna edukację, lepiej odnajduje się potem na rynku pracy – tłumaczy Mieczysław Grabianowski z Ministerstwa Edukacji i Nauki. – W wieku pięciu lat zaczynają się uczyć dzieci choćby w Wielkiej Brytanii. A do przedszkoli w Polsce uczęszcza jedynie 48 proc. dzieci w wieku od trzech do pięciu lat. Na wsi wygląda to jeszcze gorzej. Dlatego chcemy wychowaniem przedszkolnym objąć całą populację pięciolatków, by wszystkie dzieci miały podobny start – dodaje.

Sylwia Królikowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)