Za ile można przeżyć z Biedronką? Ekonomista zrobił test na sobie. Spisał paragony z całego roku
Przez cały rok spisywał wszystkie zakupy. Dzienny limit wydatków określił na 30 zł. Chodził do Biedronki, bo pod domem ma cztery sklepy. Liczył przeciekające między palcami pieniądze. Dopiero wtedy zdecydował, czy stać go na zakup mieszkania.
Rafał Mundry, ekonomista z Wrocławia, przez cały rok prowadził na sobie eksperyment. Chciał sprawdzić, czy singiel, lat 35, pracujący w zagranicznej firmie, mający perspektywę awansu, może sobie pozwolić zakup mieszkania na kredyt. Czy w razie kryzysu nie zrujnują go rosnące odsetki i wysokość raty?
By sprawdzić, ile wydaje na życie, dzień po dniu pracowicie spisywał wszystkie produkty wraz z cenami. Ile wyszło? W trakcie roku dokonał łącznie zakupu 2065 produktów. To m.in. 77 chlebów, 19 kostek masła, 9 kilogramów cukru, 110 cytryn. Obiady jadał w pracy, na mieście oraz u mamy, od niej dostawał też czasem wiktuały do konsumpcji w domu. 29 razy był w kinie. Końcowy rachunek opiewał na 20 tys. zł.
Za ile można przeżyć z Biedronką?
- Po trzech miesiącach obserwacji chciałem sprawdzić, jak daleko jestem w stanie zejść na dół z wydatkami - mówi Rafał Mundry. - W kwietniu wydałem tylko 580 zł plus koszty wynajęcia mieszkania. Można oszczędzić, kupując najtańsze produkty w promocjach. Zaczęły mi się przypominać czasy studenckie, gdzie czasem człowiek nie miał za co żyć, a tylko starał się przeżyć - dodaje.
Zobacz też: Rosja poparła rezolucję Rady Europy ws. Polski. Fogiel: absolutne kuriozum
Zaoszczędzone w dziennym budżecie pieniądze (limit to 30 zł) ekonomista przeznaczał na rozrywki. 29 razy był w kinie, na co wydał tylko 300 zł. Z oszczędności brał jednak udział w konkursach i co piąty bilet dostawał za darmo. Rafał Mundry potwierdza też, że największym złodziejem pieniędzy jest alkohol.
- Wyjście do pubu potrafiło zdemolować budżet. Kilka piw czy drinków potrafiło być równowartością tygodniowych wydatków. To była pierwsza rzecz, którą zacząłem ograniczać. I tak unikam alkoholu. Za dużo pracy, studia, a następnego dnia głowa nie ta - zwierza się rozmówca WP.
Praca nad listą zakupów skłoniła go do mocnego zaciskania pasa. Przez cały rok wydał "na życie" około 20 tys. zł. Sporo też zaoszczędził. Po podsumowaniu tabelki zdecydował się kupić mieszkanie, podpierając się kredytem hipotecznym. Jest w trakcie urządzania. Nadal spisuje wszystkie swoje zakupy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak to było z drożyzną w sklepach
Ekonomista dodaje, że przez zawodowe skrzywienie spoglądał też, jak w trakcie 2019 roku rosły ceny w sklepach. Drożyzna i inflacja rzekomo sprowokowane przez rząd PiS stały się tematem zażartych dyskusji ekonomistów. Rafał Mundry podkreśla, że jego koszyk zakupów nie pasuje do zakupów przeciętnej rodziny Kowalskich, ale... kilka razy był zaskoczony.
- We wrześniu wszyscy mówili o inflacji, a u mnie w koszyku zdrożały: mleko z 1,95 na 2,05, ser żółty z 2,99 na 3,29 zł, chipsy Lays z 3,99 na 4,99 zł. Podrożał kebab i obiady w firmowej kantynie - wylicza.
Do drożejących produktów nie zalicza pomidorów, które zimą mogą kosztować 17 zł za kg, a latem tylko 4 zł. Tymczasem awokado Hass przez cały rok trzymało taką samą cenę. Za to znany producent keczupów Pudliszki pilnował cen swoich produktów, ale jednocześnie brzydko gmerał w recepturze.
- Cena keczupu przez cały rok była taka sama. Nagle w połowie roku kupuję, dodaję na wędlinę i zgryz. Coś z nim nie tak. Patrzę na opakowanie i widzę zupełnie inną recepturę. Poprzednio 100 g produktu wykonano z 192 g pomidorów, a tymczasem zamiast pomidorów głównym składnikiem stał się koncentrat - ujawnia ekspert.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl