Trwa ładowanie...

Za czym kolejka ta stoi? PRL-owskie rozwiązania wróciły w kolejce po indeks na poznańskiej AWF

• Chociaż na Akademii Wychowania Fizycznego nie wykłada się historii, jej przyszli studenci już na etapie rekrutacji otrzymali lekcje tego, jak wyglądały w czasach PRL-u zakupy
• Z powodu deficytowego towaru, jakim są miejsca na uczelni, przed budynkiem trzeba było ustawić się w długiej kolejce chętnych
• Mniej lub bardziej świadomie tegoroczni maturzyści musieli zastosować rozwiązania stosowane w kolejkach przez swoich rodziców i dziadków

Za czym kolejka ta stoi? PRL-owskie rozwiązania wróciły w kolejce po indeks na poznańskiej AWFŹródło: Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
d2ebrhf
d2ebrhf

Wydawało się, że zjawisko gigantycznych kolejek przed sklepami zniknie nieodzownie wraz z upadkiem PRL-u. Dziś kolejki wracają, gdy w jakimś markecie jest promocja, albo ukazuje się długo oczekiwana gra komputerowa. Ale kolejka po miejsce na studia? To zupełna nowość, którą tegorocznym maturzystom zafundowała poznańska Akademia Wychowania Fizycznego.

W maju senat tej uczelni zdecydował, że podczas tegorocznej rekrutacji o tym, kto zostanie przyjęty na studia, zdecydują nie oceny na świadectwie maturalnym, lecz zasada "kto pierwszy, ten lepszy".

- Z doświadczeń lat ubiegłych wynikało, że duża liczba studentów zrekrutowanych na podstawie punktów z przedmiotów zdawanych na maturze nie podjęła studiów w naszej uczelni - wyjaśniał w wydanym oświadczeniu rektor AWF prof. Jerzy Smorawiński. - Powodem było złożenie dokumentów na kilku różnych kierunkach w jednym czasie. Uczelnia otrzymywała taką informację we wrześniu, przed rozpoczęciem zajęć, co powodowało konieczność kolejnych naborów - dodał.

Zapewne podobnie będzie i w tym roku, ale żaden z maturzystów, który stara się też o miejsce na innej uczelni, wolał nie ryzykować, dlatego większość przybyła odpowiednio wcześnie, aby zagwarantować sobie miejsce na studiach. Rekordziści pojawili się przed budynkiem AWF już trzy dni przed rozpoczęciem rekrutacji, śpiąc w namiotach rozbitych na terenie uczelni. Najwięcej kandydatów zjawiło się jednak na miejscu w poniedziałek bladym świtem, kilka godzin przed rozpoczęciem przyjmowania dokumentów.

(fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta)
Źródło: (fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta)

Jak zapanować nad chaosem, jaki wywołuje tak wielki tłum? Sposobami znanymi z czasów PRL-u, gdy kolejki były codziennością. Maturzyści wzorem swoich rodziców i dziadków stworzyli listę kolejkową i czuwający nad jej przestrzeganiem komitet kolejkowy. I tak jak za PRL-u pojawiły się osoby usiłujące tę listę ominąć. Zapewne nie jeden spóźniony maturzysta musiał przed budynkiem AWF poczuć się niczym Wiesław Michnikowski w skeczu kabaretu Dudek, słysząc "Nie bądź pan idiota i stań pan u nas, tamta kolejka jest nieważna".

d2ebrhf

Jak się okazuje, 19-letni maturzyści świadomie lub nie zastosowali rozwiązania, jakich używali, stojąc w kolejce po mięso, papier toaletowy czy lodówkę ich rodzice i dziadkowie.

- Listę tworzył komitet kolejkowy, który czuwał nad prawidłowym przebiegiem kolejki. Cieszył się on zaufaniem społecznym, nikt nie podważał ustalonego porządku, nawet pani w sklepie - mówi Wirtualnej Polsce prof. Stanisław Jankowiak, historyk z UAM specjalizujący się w najnowszej historii Polski.

W poniedziałek podczas rekrutacji na fizjoterapię na AWF pojawiły się ponoć próby korupcji. Część z czekających twierdziła, że podobno za pewną kwotę pieniędzy można sobie zapewnić lepsze miejsce w kolejce. W PRL-u było podobnie.

- Próby korupcji się pojawiały tylko przy kolejce po jakieś cenne towary, jak np. pralka, ale zazwyczaj nie kończyły się powodzeniem, bo nad tym, aby nikt nie został dopisany czuwała cała kolejka. Każdy nowy dopisany oddalał bowiem szanse zakupu towaru pozostałym osobom - mówi prof. Jankowiak. - Byli za to stacze, czyli osoby, które dorabiały sobie, stojąc w kolejce i odstępując je innym osobom za jakąś kwotę - dodaje.

(fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta)
Źródło: (fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta)

Przed budynkiem AWF najbardziej zdeterminowani maturzyści rozbili namioty kilka dni wcześniej, aby tylko mieć pewność, że na pewno będą jednymi z pierwszych osób, które złożą dokumenty. Czy w PRL-u po najcenniejsze towary także czekało się przed sklepem kilka dni wcześniej?

d2ebrhf

- Po dobra trwałe takie jak sprzęt AGD listy kolejkowe tworzono kilka tygodni przed dostawą. Sam pamiętam, jak zapisałem się do kolejki po maszynę do szycia trzy tygodnie wcześniej i każdego dnia o określonej porze musiałem pojawić się przed sklepem, aby potwierdzić obecność, gdy komitet kolejkowy odczytywał listę. Jeśli kogoś nie było, był skreślany - wyjaśnia prof. Jankowiak. - Zdarzało się jednak, że z dnia na dzień pojawiała się plotka, że np. jutro do danego sklepu przywiozą towar. Wtedy osoby, które miały taką możliwość, bo np. nie szły do pracy, przynosiły sobie stołeczek i owinięte kocem czekały całą noc przed sklepem do jego otwarcia - dodaje.

Dziś jedyna kolejka, w jakiej musimy stać, to ta do kasy, gdy mamy przed sobą wózek pełen zakupów. Nie ma osoby, która tęskniłaby do wielogodzinnego stania w kolejce po papier toaletowy.

A jak kolejki po swój indeks oceniają władze Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu?

"W wyniku podjętych przez uczelnię działań, proces rekrutacji, także na kierunek fizjoterapia, który odbył się 18 lipca 2016 roku - wbrew niektórym doniesieniom - przebiegł wyjątkowo sprawnie" - czytamy w oświadczeniu rektora.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

d2ebrhf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ebrhf
Więcej tematów