Z wojny wróciły trumny - Obama składa hołd żołnierzom
Prezydent USA Barack Obama powitał w bazie lotniczej Dover w stanie Delaware ciała 30 amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli w nocy z piątku na sobotę w katastrofie śmigłowca w Afganistanie. Do zestrzelenia maszyny przyznali się talibowie.
09.08.2011 | aktual.: 09.08.2011 20:57
Obama zadeklarował, że jego afgańska strategia pozostanie niezmieniona. Prezydent stał na czele amerykańskiej delegacji oddającej hołd ofiarom najbardziej tragicznego pojedynczego wypadku z udziałem amerykańskich sił w Afganistanie.
Jak informowano, w katastrofie w prowincji Wardak, ok. 80 km na południowy zachód od Kabulu, zginęło 25 żołnierzy sił specjalnych USA, pięciu członków załogi, siedmiu żołnierzy afgańskich i afgański tłumacz.
Agencja Reutera komentuje, że przez uczestnictwo w uroczystości Obama chciał udowodnić Amerykanom, że nie bagatelizuje ludzkich kosztów trwającej od niemal dekady wojny. Uroczystość była zamknięta dla mediów, ponieważ ofiary katastrofy nie zostały jeszcze formalnie zidentyfikowane, zatem ich rodziny nie mogły udzielić ewentualnej zgody na obecność dziennikarzy.
Pojawiły się też spekulacje, że Pentagon zwleka z podaniem nazwisk poległych, ponieważ należeli oni do sił specjalnych - informuje AP.
Po raz ostatni amerykański prezydent odwiedził bazę Dover w 2009 roku, kiedy to wziął udział w ceremonii powitania 15 żołnierzy i trzech agentów federalnych zabitych w Afganistanie.
W Afganistanie przebywa około 100 tys. amerykańskich żołnierzy. Pod koniec czerwca Obama ogłosił wycofanie stamtąd do lata 2012 roku 33 tys. żołnierzy, czyli około jednej trzeciej stacjonujących tam sił USA.