Z łyżeczką napadł na bank - pomóż znaleźć bandytę
Ten bandzior w biały dzień próbował okraść jeden z lubelskich banków.
Jako broń wybrał sobie... łyżeczkę do herbaty. Ale nikt się go nie
przestraszył. Przestraszył się za to złodziej. I uciekł. Teraz szuka go
lubelska policja.
Ten napad wydarzył się wczoraj wczesnym popołudniem w centrum Lublina. Do jednego z oddziałów banku przy ul. Lubartowskiej wszedł około 40-45 letni rudowłosy mężczyzna. Od progu krzyknął, że to napad. Podbiegł do kasjerki i wyciągnął łyżeczkę do herbaty. Zaczął nią wymachiwać przed oczami rozbawionej kobiety niczym szablą.
- Dawaj pieniądze - darł się przy tym wniebogłosy. Kobieta i jej koleżanka nie przestraszyły się jednak rudzielca. Włączyły alarm antynapadowy i złodziejaszek, słysząc syrenę alarmową zaczął uciekać.
Chwilę później przed bankiem zaroiło się od policyjnych radiowozów. Funkcjonariusze z psami zaczęli drobiazgowo przeczesywać okolicę. Gangstera nieudacznika nie udało się na razie na mierzyć.
Dzięki zeznaniom pracownic banku sporządzono dość dokładny portret pamięciowy draba. "Łyżeczkowy" bandzior miał około 165-170 centymetrów wzrostu i charakterystyczne lekko falowane rude włosy. - Wszystkich, którzy rozpoznają mężczyznę prosimy o kontakt z policyjnym numerem 997. Zapewniamy pełną anonimowość - mówi Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego KWP w Lublinie.
Za napad z łyżeczką w ręku bandycie grozi nawet 15 lat więzienia.
Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Straciła fortunę przez głupotę