Problemy armii Putina. Jest potwierdzenie z USA
Rosjanie zmuszeni są do wykorzystywania w Ukrainie czołgów i armat skonstruowanych po II wojnie światowej, starając się uzupełnić straty. Zachodnie wywiady mają nowe dowody. - Rosja "cofa się" pod względem sprzętu - powiedział CNN jeden z przedstawicieli służb.
Nowe materiały z Ukrainy i Białorusi omówiono podczas wtorkowej odprawy w Pentagonie. Jak wyjaśnia CNN, po spotkaniu jeden z uczestników przekazał, że w ostatnim czasie nie dostrzeżono znacznego wzrostu liczby sprzętu armii Rosji w rejonach walk.
Rosja wysyła czołgi z 1948 roku. Podobnie z artylerią
- Jeśli już, to sprzęt, którego używają Rosjanie, jest starszej generacji - stwierdził urzędnik, cytowany przez stację. - Zaczęli od czołgów T-80 i T-90, przeszli do T-72 i teraz widzieliśmy już pierwsze T-55 po remoncie, które zostały skierowane do walk. Podobnie jest z artylerią. "Cofają się" pod względem wyposażenia - stwierdzają źródła CNN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Już tylko wzgórze i stacja". Polak ujawnia, co się dzieje w Bachmucie
"T-90 pochodzi z 1992 r., T-80 w 1976 r., T-72 wszedł do służby w 1972 r., a T-55 tuż po II wojnie światowej w 1948 r." - komentuje CNN.
Media z Ukrainy pokazały wcześniej zdjęcia T-55, a materiał miał pochodzić z obwodu zaporoskiego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Rosja mobilizuje, ale nie szkoli"
Rozmówcy reporterów stacji z USA przekazali również, że Rosja wciąż boryka się z brakiem żołnierzy. Mimo mobilizacji dużej liczby ludzi, Moskwa nadal nie zapewnia im odpowiedniego szkolenia.
- Zaobserwowaliśmy dwa stosunkowo niewielkie cykle szkoleniowe na Białorusi. Ale ze 150 tys., które według nich zostały zmobilizowane, prawdopodobnie widzieliśmy może 15 tys, które zostały skierowane na jakiekolwiek szkolenie na poziomie kompanii - przekazały źródła CNN.
Według tych ocen, na tym etapie nie ma już wątpliwości, że siły Rosji zostały znaczenie zmniejszone w stosunku do jednostek, która pierwotnie trafiły do Ukrainy.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski