Wystrzał cen
Inflacja wzrosła z 2,2% w kwietniu aż
do 3,4% w maju! Ekonomiści są przekonani, że jeszcze w tym
miesiącu czeka nas podwyżka stóp procentowych. Analitycy
spodziewali się przyspieszenia wskaźnika cen w maju, ale sądzili,
że będzie to wzrost do 2,8-2,9% z 2,2 w kwietniu. Tymczasem
GUS podał, że inflacja w maju wyniosła 3,4% - pisze "Gazeta
Wyborcza".
15.06.2004 07:00
Miesięczny wzrost cen wyniósł 1%, a spodziewano się połowy tej wartości. Nie jest to jednak zasługa jakiejś jednej grupy towarów, jakie monitoruje GUS. Silniej niż oczekiwano zdrożała i żywność (w ciągu roku o ponad 5%) i paliwa (15%) i użytkowanie mieszkania (4,4). "Największą niespodzianką jest jednak przełożenie się podwyżki VAT na ceny materiałów budowlanych. Myślałam, że będzie się to rozkładać w czasie, tymczasem tylko w ciągu miesiąca ceny wzrosły o ponad 11%" - mówi na łamach dziennika Iwona Pugacewicz-Kowalska, główna ekonomistka CAIB Securities.
Tuż przed wejściem do Unii część towarów drożała, gdyż ludzie obawiali się wzrostu cen i masowo ruszyli do sklepów. W efekcie cukier zdrożał już w kwietniu, i to nie o 30%, które miała spowodować Unia, ale prawie o 50%. Być może ten efekt psychologiczny utrzymywał się i w maju, bo cukier zdrożał o kolejne 2,4%. Żywność zdrożała także dlatego, że na przednówku kończą się jej zapasy, zwłaszcza że w ubiegłym roku zbiory nie były wysokie. Do tego otwarcie rynku unijnego i popyt m.in. na polską wołowinę (zdrożała o 6%) dodatkowo wyssał część zapasów - informuje gazeta.
"A przy poprawiającym się popycie wewnętrznym konsumentom łatwiej zaakceptować podwyżki cen w sklepach" - tłumaczy Pugacewicz- Kowalska. GUS zapowiada jednak, że tegoroczne zbiory powinny być obfite. Może to przyczynić się do mocnego spadku cen żywności tuż po zbiorach. Na to liczy Ministerstwo Finansów. "Spodziewamy się silniejszej, niż wcześniej zakładaliśmy, deflacji w miesiącach letnich. To spowoduje, że inflacja wróci do normalnego poziomu" - powiedział "GW" Jacek Krzyślak, dyrektor departamentu statystyki w resorcie.
Bardzo wyraźny wzrost inflacji to nie tylko efekt wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wzrost cen ropy na rynkach światowych wystąpił przecież niezależnie od rozszerzenia. "Istnieje jednak ryzyko, że wpływ Unii na ceny będzie wyższy niż wcześniej sądzono" - przyznaje na łamach dziennika Mateusz Szczurek, główny ekonomista banku ING BSK. Narodowy Bank Polski szacował, że Unia "dołoży" nam do inflacji maksymalnie 0,9 pkt. proc. W poniedziałek nie było w NBP nikogo, kto mógłby skomentować ogłoszone przez GUS dane i ocenić przełożenie wejścia do UE na ceny - podaje "GW". (PAP)