Wysłannik ONZ: rząd i rebelianci w Jemenie osiągnęli porozumienie
Rząd Jemenu i szyiccy rebelianci osiągnęli porozumienie w sprawie zakończenia walk - ogłosił późnym wieczorem w sobotę wysłannik ONZ do Jemenu Dżamal Benomar. Od czwartku w stolicy kraju trwały bardzo gwałtowne starcia.
"Niniejsze porozumienie będzie narodowym dokumentem, które wspomoże kraj na drodze pokojowej przemiany i stworzy fundament pod narodowe partnerstwo, bezpieczeństwo i stabilność" - podał Benomar w oświadczeniu.
Obecnie czynione są przygotowania do podpisania porozumienia przez strony konfliktu - dodał.
W środę i czwartek Benomar spotykał się z przywódcą rebelianckiego ruchu Huti w środę i w czwartek w mieście Sada na północy kraju, które jest bastionem radykalnych islamistów.
Jeden z przywódców Huti mówił wcześniej agencji Reutera, że jego przedstawiciele mogą dotrzeć z Sady do stolicy jeszcze w sobotę lub w niedzielę, by podpisać porozumienie kładące kres konfliktowi. Z kolei prezydent Jemenu Abd ar-Rab Mansur al-Hadi zaapelował o wynegocjowanie za pośrednictwem ONZ politycznego rozwiązania konfliktu.
Agencja AFP przypomina, że poprzednie dwa porozumienia, ogłoszone w ciągu ostatnich 10 dni, nie były przestrzegane.
Z powodu bardzo gwałtownych starć, które trwają w Sanie od czwartku, w sobotę Najwyższa Komisja Bezpieczeństwa Jemenu ogłosiła godzinę policyjną w północnej i zachodniej części miasta, reagując na zajęcie przez rebeliantów gmachu państwowej telewizji.
O zdobyciu telewizji po ciężkich walkach poinformował na Facebooku rzecznik rebeliantów. Wszystkie trzy państwowe sieci telewizyjne przerwały nadawanie, a świadkowie informują, że gmach telewizji płonie.
Szyiccy rebelianci z Huti domagają się ustąpienia rządu oskarżanego o korupcję, pełnego przywrócenia subsydiów paliwowych i od lat żądają autonomii dla zajmowanych przez siebie terenów na północy Jemenu. Huti oskarżają też prezydenta Hadiego o autokratyczne rządy.
W czwartek Huti starli się na przedmieściach Sany z sunnickimi bojownikami wiernymi partii al-Islah, uważanej za jemeński odłam Bractwa Muzułmańskiego. Rebelianci walczyli głównie z bojownikami z potężnego w Jemenie sunnickiego klanu al-Ahmar. Jego członkowie zajmują wysokie stanowiska w rządzie i wojsku.
Huti należą do zajdytów - ugrupowania w łonie szyizmu o umiarkowanych poglądach, które uznaje tylko pięciu pierwszych imamów. Zajdyci zamieszkują głównie Jemen, gdzie stanowią ok. 48 proc. ludności, przeważnie wiejskiej, i od 10 lat są tam skonfliktowani ze zdominowanymi przez sunnitów władzami.
Reuters informuje, powołując się na źródła medyczne, że w sobotę 13 Huti zginęło w Sanie w starciach z armią.
Resort edukacji zapowiedział tymczasowe zamknięcie szkół w stolicy od niedzieli w trosce o bezpieczeństwo uczniów i nauczycieli. Uniwersytet w Sanie został zamknięty w sobotę; poprzedniego dnia na teren tej uczelni spadł pocisk moździerzowy.
Rebelia Huti jest tylko jednym z wyzwań, przed którymi stoi Jemen. Problemem jest też secesjonistyczny ruch na południu kraju i rebelia Al-Kaidy.