"Wysłani na śmierć". Rosjanie dezerterują na potęgę
Od początku wojny w Ukrainie coraz więcej żołnierzy opuszcza szeregi rosyjskiej armii. Niektórzy z nich ukrywają się na terenie Rosji, inni zdołali wyjechać za granicę. Ich przyszłość pozostaje niepewna - pisze "Die Welt", publikując historię jednego z dezerterów.
Część dezerterów zdecydowała się pozostać w kraju, szukając schronienia u bliskich lub w odległych regionach. Obawiając się konsekwencji ze strony władz, starają się prowadzić życie w ukryciu. "Ich przyszłość jest niepewna" - podkreśla "Die Welt".
Inni żołnierze próbują opuścić Rosję, licząc na bezpieczny azyl poza granicami kraju. Droga ta jest jednak pełna ryzyka i niebezpieczeństw. Nie wiadomo, jak potoczą się ich losy w obcych państwach.
Gazeta opisuje historię jednego z rosyjskich dezerterów, 23-letniego Konstantina Bubnowa (nazwisko zmienione z uwagi na grożącą mu w Rosji karę 15 lat więzienia lub nawet śmierci).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bubnow przez rok przebywał w klinice, a przez kolejny rok ukrywał się w rodzinnym Briańsku. Zmieniał mieszkanie, nie reagował na wezwania dowódców, aż do sierpnia, kiedy został zdemaskowany i miał zostać odesłany do swojej jednostki. Miał szczęście, że najpierw miał udać się do lekarza. Zamiast tego pojechał na Białoruś, a stamtąd poleciał do innego kraju postsowieckiego.
Lawina spraw dotyczących odmowy walki
Według niezależnego rosyjskiego portalu "Mediazona" od rozpoczęcia mobilizacji we wrześniu 2022 r. do rosyjskich sądów wpłynęło ponad 13 tys. spraw dotyczących odmowy walki na froncie. Na koniec lipca tego roku było ich już więcej niż w całym poprzednim.
"Wiedziałem, że zostaniemy wysłani na śmierć"
Wielu dezerterów przebywa w Armenii i Kazachstanie, dokąd obywatele Rosji mogą podróżować bez paszportu. Niektórym udało się stamtąd przedostać do Francji.
Przykładem jest 33-letni Roman Iwanow, który na przedmieściach Paryża czeka na decyzję o przyznaniu azylu.
- To wydaje się nierealne. Nigdy nie myślałem, że wyjadę za granicę, a co dopiero tu zamieszkam - mówi, cytowany przez "Die Welt". - Kiedy Rosja najechała Ukrainę, zdałem sobie sprawę, że to jest do niczego. Wiedziałem, że zostaniemy wysłani na śmierć. Miałem inne plany na życie - dodaje.
Przed procesem zwrócił się do organizacji "Get Lost", która pomaga w ucieczce rosyjskim dezerterom.
Źródło: "Die Welt", WP