Wysadzili tamę. Brawurowy ruch Ukraińców
Ukraińcy prawdopodobnie wysadzili tamę w Bachmucie. Chcą w ten sposób spowolnić postępy grupy Wagnera - donoszą media. Ukraiński sztab wojskowy w najnowszym komunikacie przekazał natomiast, że Rosjanie wysłali pod Bachmut oddziały zaporowe złożone z kadyrowców.
Od kilku tygodni pod Bachmutem trwają najcięższe i najkrwawsze walki. Rosjanie próbują zająć to miasto od sierpnia 2022 roku.
Ukraińscy żołnierze relacjonują, że jest tam "piekło na ziemi". - Sytuacja na flance na północ od Bachmutu jest bardzo bliska krytycznej, chociaż nasze siły zbrojne utrzymują każdy metr naszej ziemi - ujawnił portalowi Suspilne Wołodymyr Nazarenko.
Jak podkreślają w swoich relacjach żołnierze, działania bojowe trwają tam niemal bez przerwy w dzień i w nocy. Jak opisywał ukraiński żołnierz, linia frontu utrzymuje się "bez krytycznych zmian". Zapewnił, że "wróg nie przeciął trasy Kostiantyniwka-Bachmut", która jest szlakiem dostaw dla ukraińskich obrońców miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najkrwawsza linia frontu. Rosjanie mszczą się na cywilach
Ukraińcy utrzymują tę trasę i tereny wzdłuż niej w rejonie miejscowości Iwaniwske i Stupoczki, na południowy zachód od Bachmutu.
Wagnerowcy idą na Bachmut. Przebiegły pomysł Ukraińców
Tymczasem w porannym raporcie sztab generalny armii ukraińskiej poinformował, żeby powstrzymać dezercję rezerwistów, rosyjska armia skierowała na front pod Bachmutem 300 kadyrowców z pułku Achmat jako oddziały zaporowe.
W mediach pojawiają się informacje, że Ukraińcy - by powstrzymać wagnerowców - wysadzili w Bachmucie tamę. W sieci pojawiło się także nagranie.
Nie ma jednak szczegółów tej operacji. Nie wiadomo też, która z tam została wysadzona.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Źródło: War Monitor, WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski