"Wyrządził ogromne szkody". Koalicjanci wściekli na Hołownię
Słowa Szymona Hołowni o "zamachu stanu" pogłębiają kryzys zaufania w koalicji rządzącej. Mimo prób tłumaczenia, że to tylko publicystyka, politycy KO, PSL i Lewicy postrzegają lidera Polski 2050 jako "wywoływacza problemów". - Szymon Hołownia dostarcza PiS-owi wysokooktanowe paliwo do uprawiania polityki - mówi WP Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej.
Liderzy koalicji rządzącej i ich najbliżsi współpracownicy nawet w nieoficjalnych rozmowach nie chcą zdradzać, jak dokładnie wyglądała rozmowa za zamkniętymi drzwiami na temat zaprzysiężenia Karola Nawrockiego.
- Nie możemy i nie powinniśmy ujawniać treści rozmów liderów. Osoby odpowiedzialne za rząd muszą mieć do siebie zaufanie, że mogą dyskutować o najtrudniejszych sprawach. Choćby tylko hipotetycznie i krytycznie. Takie wywlekanie szczegółów spowoduje, że wszyscy będą się krygować, a jak wtedy omawiać tematy trudne? - mówi nieoficjalnie WP bliski współpracownik jednego z liderów koalicji.
Według koalicjantów Szymon Hołownia swoimi piątkowymi wypowiedziami w Polsat News kolejny raz nadużył zaufania pozostałych liderów, a do tego wywołał poważny kryzys. I to w momencie, kiedy po rekonstrukcji rządu miał rozpocząć się etap bez sporów i kłótni.
- Słowa Szymona Hołowni wyrządziły ogromne szkody całej koalicji i po raz kolejny jemu samemu. To nie tylko są nieodpowiedzialne słowa, bo one przede wszystkim nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - mówi WP poseł KO Mariusz Witczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia o "zamachu stanu". Zandberg zabrał głos. Dostało się Tuskowi
- Jeżeli Szymon Hołowna tak namiętnie tropi zamach stanu, to odsyłam go do ośmiu lat rządów PiS, bo to wtedy przeprowadzono zamach na Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy. Sam Szymon Hołownia wzruszał się nad konstytucją, która była za rządów PiS łamana. Łzy i wzruszenie Szymona Hołowni chyba są najlepszym dowodem, że to wówczas był prawdziwy zamach stanu. Cenię Szymona Hołownię jako marszałka Sejmu, bo dobrze wykonuje swoje obowiązki, ale musi zdawać sobie sprawę, że swoimi wypowiedziami dostarcza PiS-owi wysokooktanowe, lotnicze paliwo do uprawiania polityki - dodaje Witczak.
"Ujawnianie politycznej kuchni nie jest potrzebne"
Ostra krytyka posła KO nie jest odosobniona. Według Jarosława Rzepy z PSL słowa wypowiedziane przez Szymona Hołownię nie powinny paść z ust marszałka Sejmu.
- Opinia publiczna jest wrażliwa na tak mocne słowa. Decyzja o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego 6 sierpnia zapadła, wybory wygrał Karol Nawrocki, zostanie zaprzysiężony i nic się w tej sprawie nie zmieni. Ujawnianie politycznej kuchni, kuluarowych dyskusji nie jest potrzebne - mówi nam poseł ludowców.
- W 2023 r. podpisaliśmy umowę koalicyjną, Szymon Hołownia jest jej ważnym elementem. My, jako PSL, jesteśmy stabilnym i odpowiedzialnym koalicjantem, więc tego samego oczekujemy od Szymona Hołowni. Zanim coś się powie, warto pomyśleć. Chyba jeszcze mało tego doświadczenia - krytykuje Rzepa.
W podobnym tonie wypowiadają się politycy Lewicy. Według Krzysztofa Śmiszka Szymon Hołownia "sięga pewnej granicy, zza której późno będzie zawrócić".
- Myślę tu o granicy powagi, bycia mężem stanu i tego, co można powiedzieć jako druga osoba w państwie - precyzuje europoseł Lewicy. - Szymon Hołownia powinien mieć więcej umiejętności przewidywania, co mogą oznaczać jego słowa i czyny. To nie jest szeregowy poseł, który coś tam sobie chlapnął i nikt tego nie zauważył - podkreśla.
- Pan marszałek chyba zapomniał, jak ważną rolę pełni w naszym państwie. Chyba zapomniał też, że należy do bardzo konkretnej koalicji. Zaczyna to trochę przypominać serial, głównie komediowy. Mówię to do każdego w koalicji - również do siebie - niepotrzebne mielenie językiem może się kiedyś skończyć niekontrolowanym kryzysem - dodaje Śmiszek.
Polska 2050 broni Hołowni
Szymona Hołowni bronią w Sejmie głównie posłowie Polski 2050 i PiS. Przedstawiciele partii Jarosława Kaczyńskiego liczą na to, że ujmowanie się za marszałkiem Sejmu tylko doleje oliwy do ognia, dlatego twierdzą, że Hołownia jest prześladowany i atakowany we własnej koalicji. Z kolei przedstawiciele Polski 2050 kolejny raz deklarują, że żadnej koalicji z PiS nie planują i chcą nadal tworzyć obecną większość.
Łukasz Osmolak z Polski 2050 twierdzi, że wyjaśnienia Szymona Hołowni - precyzujące, co miał na myśli - powinny zamykać sprawę. Komentarz ten został opublikowany w prywatnych mediach społecznościowych marszałka Sejmu przez co nie wszyscy mieli do nich dostęp.
- Pan marszałek swoim wpisem wyjaśnił bardzo dobitnie, że jego słowa były wypowiedziane nie w kontekście prawnym, a publicystycznym. Nakręcanie i rozkręcanie tego służy wyłącznie temu, by grzać sztuczną atmosferę. Zupełnie niepotrzebnie. Szymon Hołownia już 11 czerwca na konferencji prasowej zaapelował, by nie namawiać go do nieuczciwych działań, a zdarzały się sytuacje, że wpisami w mediach społecznościowych, czy próbą innych nacisków politycy sugerowali, że - być może - można byłoby obejść zaprzysiężenie Karola Nawrockiego - mówi nam Osmolak.
Poseł nie precyzuje, o jakie sytuacje czy osoby chodzi. Na pytanie, czy druga osoba w państwie nie powinna ostrożniej formułować zarzuty, polityk stwierdza, że "druga osoba w państwie jest człowiekiem, jak każdy z nas".
- Postawiłbym tę sprawę odwrotnie: to wielu z nas brakuje normalności, żeby nie zawsze i za wszelką cenę się wszystkiego czepiać i dopatrywać drugiego dna - dodaje. Poseł Polski 2050 przyznaje jednak, że widzi irytację wśród koalicjantów.
Wyjaśnienia Hołowni
Szymon Hołownia do swojej wypowiedzi odniósł się we wpisie na Facebooku.
"Widzę, że jest potrzeba, więc wyjaśniam, że sformułowania 'zamach stanu' użyłem we wczorajszym 'Gościu Wydarzeń', podobnie jak wielokrotnie wcześniej, nie w znaczeniu prawnym - co zresztą w rozmowie zostało wyraźnie podkreślone - a politycznej diagnozy, opisu sytuacji, w której dochodzi do poważnej destabilizacji państwa i podważenia zasad demokracji" - zaznaczył.
"Od drugiej tury wyborów prezydenckich wygranych przez Karola Nawrockiego w przestrzeni publicznej wielokrotnie formułowano wobec mnie oczekiwania, by nie uznać werdyktu wyborców, nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia prezydenta elekta, albo dokonać obstrukcji poprzez ogłaszanie w Zgromadzeniu przerw, wzywano do niekonstytucyjnego przejęcia obowiązków prezydenta, czy wreszcie - zarządzenia nowych wyborów" - dodał.
"Stabilność instytucji państwa, ciągłość władzy i zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, to wartości, których - zwłaszcza w obecnej sytuacji - nie wolno podważać, a wszelkim próbom ich kwestionowania, a więc destabilizowania państwa, podobnie jak jednomyślni w tej sprawie wszyscy liderzy Koalicji 15 X, stanowczo się przeciwstawiam i nadal będę się przeciwstawiał. Od wyborów prezydenckich minęły już prawie dwa miesiące. Apeluję do obu stron politycznego sporu, by z jednej strony nie doszukiwać się spisków tam, gdzie ich nie ma, z drugiej - nie podważać demokratycznego werdyktu wyborców, niezależnie od tego, jakie emocje budzi" - podsumował lider Polski 2050.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski