Tusk zdradził, co mu powiedział Hołownia. "Koniec dyskusji"
Donald Tusk podczas spotkania w Pabianicach tłumaczył się, dlaczego nie zdecydowano o przeliczeniu wszystkich głosów oddanych w wyborach prezydenckich. Przypomniał, że Zgromadzenie Narodowe zwołuje marszałek Sejmu. - Otrzymałem informację jednoznaczną od marszałka Hołowni: cokolwiek wymyślicie, ja i tak zwołam Zgromadzenie Narodowe i zrobię zaprzysiężenie prezydenta Nawrockiego. Właściwie koniec dyskusji - powiedział.
W trakcie spotkania z mieszkańcami w Pabianicach jedna z kobiet zapytała Donalda Tuska, jak to jest z ponownym liczeniem głosów oddanych w wyborach prezydenckich. Część osób na sali miała kartki z hasłami domagającymi ponownego przeliczenia się wszystkich oddanych głosów.
- Kto ma przeliczyć te głosy? - pytał premier. Z tłumu padła propozycja, by była to policja. - Naprawdę chcecie żyć w kraju, w którym policja będzie liczyła głosy, a następnie ogłaszała wynik wyborów? Ludzie, nie. Nie będzie takiej Polski, gdy jestem premierem, gdzie policja i prokuratura będą mówiły "nie, nieważne są te wybory, my policzymy głosy" - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Umie mówić o niczym". Poseł uderza w nowego ministra
- Za parę lat Ziobro będzie prokuratorem generalnym i on będzie liczył głosy, a Święczkowski będzie uznawał, które są ważne, a które nieważne. Naprawdę nie ma tak - powiedział.
Wskazał, że pierwsze sygnały o błędach w komisjach trafiły z lokalu, gdzie szefem był człowiek Koalicji Obywatelskiej.
- Później pojawiły się kolejne sygnały i zaczęło się badanie. Ostatnio przeliczono głosy w 250 komisjach, w 84 stwierdzono nieprawidłowości. Liczenia podjęła się prokuratura w związku z analizą, którą przeprowadzili statystycy wyznaczeni przez prokuratora generalnego, gdzie były istotne powody, gdzie można było sądzić, że doszło do nadużyć. Wskazano 250 komisji, bo tylko w nich uznano, że mogło dojść do nadużyć poprzez badanie statystyczne - tłumaczył.
Wyborczyni stwierdziła, że nie przeanalizowano komisji wskazanych przez Krzysztofa Kontka. - Nie wiem, kto powołał pana Kontka, nie znam pana Kontka. Prokurator generalny Adam Bodnar powołał dwóch profesorów SGPiS-u, wybitnych statystyków, żeby przeanalizowali wszystkie wyniki we wszystkich komisjach statystycznie i żeby wskazali te, gdzie mogło dojść do nadużyć. I one zostały przeliczone - powiedział.
Zaznaczył, że wyniki badania prokuratury nie oznaczają, że w innych komisjach "było idealnie". Wskazał jednak, że problemem jest "fatalny system" i do błędów może dochodzić.
Tusk: otrzymałem od Hołowni informację
- My mamy instytucje, które są opisane w Konstytucji i które zostały "zgwałcone" przez PiS, ale innych nie mamy. Decyzja o tym, jak wyglądają wybory, wyniki, że to jest Sąd Najwyższy, to jest marszałek Sejmu, który organizuje Zgromadzenie Narodowe. Jeśli Sąd Najwyższy, o którym wiemy, że ta Izba jest nielegalna, ale innej nie ma, to co ja mam powołać tak od ręki, z kolegów sąd swój, Sąd Najwyższy? - pytał.
- Żyjemy w takiej rzeczywistości, tak mamy tak pokiereszowane, tak zdewastowane państwo przez PiS dzisiaj. Marszałek Hołownia mówi coś o zamachu stanu. Pojawiły się pierwsze sygnały, że mogły być nieprawidłowości. Otrzymałem informację jednoznaczną od marszałka Hołowni: cokolwiek wymyślicie, ja i tak zwołam Zgromadzenie Narodowe i zrobię zaprzysiężenie prezydenta Nawrockiego. Właściwie koniec dyskusji. Ja nie jestem marszałkiem Sejmu, ja nie zwołuję Zgromadzenia Narodowego - mówił.
Jeden z wyborców oskarżył też Tuska, że nie traktuje poważnie sprawy wyborów prezydenckich. Dodał, że "poszedłby w dym" za Romanem Giertychem i Ewą Wrzosek.
Czytaj więcej: