Wypadki polskich śmigłowców
Wypadki i katastrofy polskich śmigłowców w ciągu ostatnich lat
Upadki polskich śmigłowców
27 lutego 2009 r.
Z wysokości 200 m. spada na ziemię śmigłowiec bojowy Mi-24 z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim. Wykonywał lot szkoleniowy na trasie Inowrocław-Toruń przed misją w Afganistanie. Wypadek przeżył dowódca śmigłowca i technik pokładowy, zginął drugi pilot por. Robert Wagner.
17 lutego 2009 r.
W Jarostowie (Dolnośląskie) rozbił się lecący na pomoc do wypadku na autostradzie śmigłowiec Mi-2 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zginął pilot maszyny i ratownik. Ranny został lekarz.
Październik 2008 r.
Pod Lubartowem (Lubelskie) rozbił się wojskowy śmigłowiec Mi-2 ze szkoły lotniczej w Dęblinie. Maszyna spadła z wysokości ok. 100 metrów. W wypadku ciężko ranny został jeden z pilotów. Komisja badająca okoliczności wypadku ustaliła, iż przyczyną katastrofy było niesprawne łożysko w lewym silniku maszyny.
Maj 2008 r.
Helikopter MI-2 należący do Pol-Miedź Trans uległ uszkodzeniu przy próbie awaryjnego lądowania. Wypadek miał miejsce w trakcie wykonywania prac stabilizacyjnych na składowisku odpadów poflotacyjnych w Żelaznym Moście. Pilot odniósł lekkie obrażenia.
Grudzień 2007 r.
Śmigłowiec Mi-2 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego spadł z niedużej wysokości na ziemię w pobliżu lotniska w Suwałkach, w momencie podchodzenia do lądowania. Pilot, który leciał sam, przeżył. Trafił do szpitala z urazami głowy i nóg. Tuż przed wypadkiem zgłaszał problemy z nawigacją.
Sierpień 2005 r.
Koło Trzebieży (Zachodniopomorskie) do jeziora Piaski spadł śmigłowiec. Pilot zdążył wyskoczyć i dopłynąć o własnych siłach do brzegu. Maszyna przystosowana do gaszenia lasów runęła podczas nabierania wody. Śmigłowiec brał udział w gaszeniu lasu koło Myśliborza.
Grudzień 2004 r.
Taki jak ten śmigłowiec Sokół rozbił się pod Karbalą w Iraku. W katastrofie zginęło 3 polskich żołnierzy.
Grudzień 2003 r.
Innym głośnym wypadkiem było rozbicie się śmigłowca Mi-8 z pułku specjalnego, na którego pokładzie znajdował się ówczesny premier Leszek Miller. Maszyna spadła po awarii obu silników w pobliżu Piaseczna pod Warszawą. Premier, który doznał wtedy uszkodzenia dwóch kręgów piersiowych, spędził w szpitalu sześć tygodni. W wypadku ucierpieli również szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów Biura Ochrony Rządu, trzech pilotów i stewardessa.