"Gnał jak szalony". Bliscy jednej z ofiar przerwali milczenie
Rodzice mężczyzny, który zginął w wypadku samochodowym w Krakowie, wyjawili, że Patryk P. "miał dwa oblicza". Z ich relacji wynika, że "nie potrafił radzić sobie z emocjami".
18.07.2023 | aktual.: 18.07.2023 11:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Śledczy ustalili, że syn celebrytki z programu "Królowe życia" kierował samochodem, który dachował przy moście Dębnickim w Krakowie. W wypadku zginęło czterech młodych mężczyzn.
Teraz bliscy jednej z ofiar przerwali milczenie. W rozmowie z "Faktem" rodzice Michała G. wskazali, że Patryk P. był pewny siebie, ale "nie radził sobie z emocjami". - Często można było zauważyć go pędzącego jak wariat po okolicy w swoim samochodzie - zaznaczyli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał opowiadał im o swoim koledze. Mężczyźni poznali się w szkole podstawowej. - Wspominał nam, że gdy Patryka coś zdenerwowało lub gdy był po alkoholu, obrażał go. Robił mu wyrzuty, bo coraz częściej Patrykowi nie pasowało, że Michał przyjaźnił się też z innymi - zaznaczyła matka ofiary wypadku.
- Syn mówił, że nie będzie z nim utrzymywał kontaktów, pomimo jego wielokrotnych przeprosin. Mówił nam, że nie wie, czego może się po nim spodziewać - podkreślili rodzice.
Mężczyzna rozmawiał o swoich odczuciach z Patrykiem P., który "stwierdził, że tak już ma i nie może nad tym zapanować". Z tego powodu Michał od roku nie spotykał się z kolegą. Rodzice zastanawiają się, co skłoniło go, by zobaczył się z nim w sobotę.
- Nam się wydaje, że Patryk był zagubionym chłopakiem - stwierdzili. Rozmówcy dziennika zaznaczyli też, że gdy mężczyźni się nie kłócili, mogli na siebie liczyć.
Rodzice Michała nie kryją żalu do Patryka. - Nikt normalny nie jedzie tak szybko przez aleje, on nie miał nic do stracenia. Mógł sam sobie tak jeździć, jeśli mu było wszystko jedno. Ale wiedział, że nie jedzie sam. Gnał jak szalony na oślep, tak jakby w ogóle nie brał pod uwagę, co się może wydarzyć - skwitowali.
Wypadek w Krakowie
Do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę. O godz. 3.03 w sobotę strażacy otrzymali zgłoszenie o leżącym na dachu samochodzie przy moście Dębnickim na bulwarze Czerwieńskim. Po czterech minutach - jak wynika z relacji rzecznika małopolskiej PSP Huberta Ciepłego - zjawili się na miejscu. Za pomocą narzędzi hydraulicznych wyciągnęli z wraku czterech martwych mężczyzn - mieszkańców powiatu wielickiego w wieku od 20 do 24 lat. Zginęli na miejscu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący autem, jadąc al. Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad pojazdem, przejechał przez skrzyżowanie przed mostem zjeżdżając w lewą stronę, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński, gdzie z kolei uderzył w betonowy mur.
Źródło: PAP/"Fakt"