Wypadek na falochronie. Matka zawiniła
Matka 3,5-miesięcznej dziewczynki jest winna wypadku, do którego doszło w ubiegłym roku na falochronie w Ustce. Wózek z dzieckiem wpadł do morza. Ale prokuratura nie chce, by kobieta poniosła karę.
- Była to normalna rodzina, normalna matka, zarówno przed, jak i po zdarzeniu. Stało się, jak się stało - stwierdził w rozmowie z Radiem Gdańsk prokurator rejonowy w Słupsku Piotr Nierebiński. Śledczy zakończyli prace nad wypadkiem, do którego doszło we wrześniu 2017 r. w Ustce.
Rodzice 3,5-miesięcznej dziewczynki wyszli z nią na spacer. Przeszli nad kanał portowy, w okolice falochronu. Gdy się na nim znaleźli, wózek wpadł do morza. Dziecko uderzyło głową w betonową zaporę i znalazło się w wodzie.
Dziewczynkę uratował mieszkaniec Słupska. Mimo jego szybkiej reakcji dziecko nadal jest pod opieką rehabilitanta i dochodzi do zdrowia. Początkowo kobiecie postawiono zarzut spowodowania nieszczęśliwego wypadku ze skutkami obrażeń ciała.
Prokuratura postanowiła uznała jednak, że matka co prawda zawiniła, ale nie należy jej karać. - Ważna tu była postawa oskarżonej. Kobieta z nami szczegółowo współpracowała i szczegółowo wyjaśniła, to co się stało. Zarówno postawa po czynie, opieka nad tym dzieckiem, pozwoliły nam przygotować taki wniosek, a nie inny - stwierdził prok. Nierebiński.
Jeżeli kobieta w ciągu roku nie popełni żadnego przestępstwa, zostanie uznana za osobę niekaraną.
Źródło: Radio Gdańsk