PolskaWypadek na DK1. "Język ognia" i wybuch. Akt oskarżenia

Wypadek na DK1. "Język ognia" i wybuch. Akt oskarżenia

Koszmarny wypadek na DK1 z udziałem autokaru wiozącego Ukraińców miał miejsce latem 2020 roku w Bogusławicach (powiat częstochowski). Przed sądem stanie 51-letni kierowca.

Bogusławice koło Częstochowy. Wypadek DK1
Bogusławice koło Częstochowy. Wypadek DK1
Źródło zdjęć: © PAP
Katarzyna Bogdańska

Do wypadku na DK1 w Bogusławicach koło Częstochowy doszło 2 lipca 2020 roku. Zderzyły się tam ciężarówka, cysterna i autokar. Jedna z ciężarówek spłonęła. Ranne zostały 32 osoby - sześć z nich odniosło poważne obrażenia.

Prokuratura Rejonowa w Częstochowie skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia w tej sprawie – poinformował we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.

"Język ognia" i wybuch

Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym usłyszał kierowca cysterny. 51-letni mieszkaniec województwa śląskiego przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Jak zeznał, bezpośrednio przed wypadkiem zauważył w prawym lusterku "język ognia" i usłyszał wystrzał, co odwróciło jego uwagę i skutkowało najechaniem na autobus.

Mężczyzna nie był w przeszłości karany. Podczas śledztwa prokurator zastosował wobec podejrzanego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i poręczenia majątkowego. Grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

"Około godz. 13.40 prawym pasem jezdni poruszał się ciągnik samochodowy z naczepą, kierowany przez Bernarda S. W pewnym momencie Bernard S. najechał na tylną część autobusu, którym łącznie z dwoma kierowcami podróżowało 30 obywateli Ukrainy. Na skutek zderzenia doszło do zgniecenia zbiorników paliwa ciągnika samochodowego i zapalenia się tego pojazdu. Ponadto w wyniku uderzenia ciągnika w autobus doszło do najechania przez autobus na tył naczepy, znajdującej się przed autobusem, która również uległa zapaleniu" - opisuje prokuratura w komunikacie.

W toku dochodzenia stwierdzono, że przyczyną katastrofy było zachowanie Bernarda S. Nie obserwował bowiem drogi i nie utrzymał odstępu przed autobusem. Poza tym biegły stwierdził, że Bernard S. poruszał się na przebudowywanym odcinku drogi z niebezpieczną prędkością, wynoszącą 81 km/h, przekraczając prędkość dopuszczalną o 21 km/h.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)