Nowe fakty ws. wypadku na A1. Pasażer BMW: było kilka uderzeń
Kierowca BMW zaraz po głośnym wypadku na A1 odmówił hospitalizacji i osobiście podpisał dokument, w którym zrezygnował z pomocy medycznej - wynika z dokumentów sporządzonych przez ratowników, na które powołuje się TVN24. Jeden z pasażerów samochodu miał spożywać alkohol - podaje stacja.
28.09.2023 | aktual.: 28.09.2023 23:14
Do tragicznego wypadku doszło 16 września na autostradzie A1 na wysokości Sierosławia. W zdarzeniu uczestniczyły dwa samochody: kia oraz BMW. Pasażerowie tego pierwszego - trzyosobowa rodzina - spłonęli.
Jak podaje TVN24, na miejsce wysłano trzy karetki pogotowia. Pierwsza, która dojechała na miejsce miała pomóc pasażerom kii, jednak auto było objęte płomieniami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Drugi z pojazdów jadących na miejsce po drodze otrzymał informację, że dwieście metrów dalej od płonącego samochodu jest jeszcze jedno auto, które brało udział w zdarzeniu - opisuje rozmówca TVN24.
Samochodem BMW jechały trzy osoby. Ratownicy szybko ustalili, że kierował nim 31-latek. Podróżowało z nim dwóch mężczyzn - obaj zostali ranni.
"Inne auto zajechało im drogę"
Jak wynika z dokumentów, do których dotarł TVN24, jeden z pasażerów BMW przekazał, że pił alkohol. Opisywał, że "inne auto zajechało im drogę" i było "kilka uderzeń". Po wypadku pobiegł z gaśnicą do kii, jednak nie udało się nikogo uratować.
Pasażerowie BMW trafili do szpitala. Kierowca jednak odmówił hospitalizacji - podpisał dokument, w którym zrezygnował z pomocy medycznej.
31-latek ma usłyszeć zarzuty związane ze spowodowaniem wypadku drogowego. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekazał opinię biegłych, że auto, którym kierował mężczyzna, jechało z prędkością co najmniej 253 km/h.
Nowe wątki wokół wypadku na A1
Cały czas pojawiają się nowe informacje i wątki w tej sprawie. Wątpliwości opinii publicznej wywołało zachowanie policji, która - choć strażacy wskazywali, że w wypadku uczestniczyły dwa auta - na początku o tym nie informowała i przekonywała, że postępowanie jest prowadzone właściwie. Utrzymywała, że pojazdy nie mają ze sobą nic wspólnego. Dopiero kilka dni po wypadku i po dużym zainteresowaniu sprawą policja przyznała, że w zdarzeniu brało udział również BMW.
Na twitterowym (obecnie X) profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru. "Rodzina Patryka, Martyny oraz 5-letniego Oliwiera poszukuje prawdy. Może ktoś jechał 16 września autostradą A1, około godziny 19:00 i zwrócił uwagę na zachowanie kierowcy BMW" - napisano na profilu.
"Jedyny świadek zdarzenia potwierdza, że chwilę przed wypadkiem zwróciła jego uwagę ogromna prędkość kierowcy BMW, mimo że takich rzeczy normalnie się nie dostrzega, gdy ktoś jedzie po przeciwnej stronie. Widział błyskanie długimi światłami oraz włączony kierunkowskaz w Kii" - można przeczytać na profilu "bandyci drogowi".
Policja w Piotrkowie Trybunalskim poszukuje świadków wypadku z 16 września.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24