Wypadek Jacka Kurskiego. Winny może być zupełnie ktoś inny
Do wypadku doszło we wrześniu, kiedy prezes TVP Jacek Kurski wracał z Opola. Według nieoficjalnych informacji policjanci uznali, że winę ponosi jego kierowca, który odmówił przyjęcia mandatu. Po dwóch miesiącach okazuje się, że winnym wypadkowi może być kierowca początkowo uznany za poszkodowanego.
Jak opisuje poniedziałkowy "Fakt" sprawą wypadku zajmuje się sąd, ponieważ kierowca Jacka Kurskiego nie przyjął mandatu. Jak dowiedziała się gazeta, na wniosek kierowcy prezesa TVP został powołany biegły. A ten wydał opinię zupełnie inną niż to, co na miejscu ustalili policjanci.
- Mam tego wszystkiego dość. Straciłem samochód i teraz jeszcze chcą zrobić ze mnie winnego – powiedział "Faktowi" kierowca opla, który ma odpowiadać na pytania policji jako sprawca. Jednak na razie nie wiadomo, co dokładnie ustalił biegły. Jak napisała gazeta, policjanta zajmującego się sprawą nie ma w pracy, a "tylko on ma klucze do szafki z dokumentami".
Do wypadku doszło 18 września. Samochód prezesa TVP zatrzymał się na poboczu, ponieważ chciał zawrócić. Jednak, według "Faktu", miał tego nie zasygnalizować i uderzyć w jadącego opla astrę. Nikomu nic się nie stało.
Po wypadku TVP wydało oświadczenie, w którym zaprzeczono informacji o niewłączonym kierunkowskazie. Poinformowano, że kierowca Jacka Kurskiego włączył lewy kierunkowskaz i prawidło rozpoczął manewr. W tym momencie doszło do kolizji z samochodem, który chciał wyprzedzić auto telewizji. O winie zdecyduje sąd.