"Wymaga zmian". Witold Kołodziejski, były szef KRRiT, przerywa milczenie i krytykuje "Lex Pilot"

PiS mimo krytyki forsuje "Lex Pilot" - projekt ustawy, który pozwoli władzy m.in. faworyzować przychylne jej media i na nowo zaprogramować piloty Polaków. Milczenie w sprawie przerywa Witold Kołodziejski, niedawny szef KRRiT związany z PiS. W rozmowie z WP zastrzega, że zmiany w prawie są potrzebne, ale nie ma wątpliwości, że obecna propozycja wymaga zmian. Dodaje, że w pakiecie nieodpłatnych kanałów powinny być największe kanały telewizji komercyjnych, czyli m.in. TVN i Polsat, a nie tylko TVP.

W środę Sejm zaczyna prace nad ustawą nazywaną "Lex Pilot"
W środę Sejm zaczyna prace nad ustawą nazywaną "Lex Pilot"
Źródło zdjęć: © PAP, TVP
Patryk Michalski

11.01.2023 06:49

- Mam nadzieję, że pierwsze czytanie dopiero otworzy ścieżkę do konstruktywnej pracy nad tą nowelizacją i że będzie można podjąć uczciwą dyskusję na temat proponowanych przepisów. Obecna propozycja pozostawia wiele do życzenia i sporo należy w niej poprawić. Jednak uważam, że pomimo wielu kontrowersji i uchybień, nowe przepisy są potrzebne ze względów rynkowych, a nie politycznych – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Kołodziejski, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w latach 2016-2022 i były wiceminister cyfryzacji w rządzie Beaty Szydło. To ważny głos w trwającym sporze. Zanim jednak przytoczymy szczegółowe argumenty Witolda Kołodziejskiego, przypomnijmy założenia proponowanej nowelizacji.

Rządowa propozycja nowych przepisów w Prawie Komunikacji Elektronicznej nazywana "Lex Pilot", właśnie zaczyna swoją sejmową drogę. Liczące ponad 400 stron projekty ustaw zakładają m.in., że operatorzy płatnej telewizji obowiązkowo będą musieli oferować wyłącznie kanały TVP, a o liście innych komercyjnych zdecyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji całkowicie zależna od władzy. Na jej czele stoi obecnie Maciej Świrski, wcześniej związany z Polską Fundacją Narodową. Dodatkowo rządzący będą mogli na nowo "zaprogramować piloty Polaków", tak, byśmy na pierwszych miejscach swojej listy mieli wyłącznie kanały TVP, kontrolowane przez władzę. Wszystko to rząd tłumaczy "ważnym interesem publicznym" oraz koniecznością uregulowania rynku, co szczegółowo opisaliśmy w tekście "TVP przejmuje piloty", czyli media rządowe i długo nic".

Od grudnia, czyli od kiedy rząd skierował swoją propozycję do Sejmu, nowelizacja była krytykowana przez wielu prawników i znawców rynku medialnego. Z ujawnionych ostatnio przez "Presserwis" opinii prof. Stanisława Piątka i prof. Piotra Bogdanowicza z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że proponowana ustawa narusza przepisy krajowe i europejskie. Według pierwszego z ekspertów nowelizacja jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej oraz orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i będzie miała negatywne skutki dla pluralizmu mediów. Zdaniem drugiego – "proponowane przepisy naruszają konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawnego wynikające z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kołodziejski broni m.in. TVN i Polsatu

Witold Kołodziejski w rozmowie z Wirtualną Polską odnosi się do głównych zastrzeżeń wobec proponowanej ustawy i nie ukrywa, że on również jest krytyczny wobec rządowych przepisów, które zostały przedstawione posłom. Podkreśla jednak, że jest zwolennikiem poprawienia projektu, a nie rezygnacji z niego. Byłemu szefowi KRRiT nie podoba się m.in. nowe podejście do zasady "must carry, must offer", określającej, które kanały telewizyjne muszą być w ofercie operatorów płatnej telewizji. Obecnie na liście jest siedem stacji: TVP1, TVP2, TVP3, Polsat, TVN, TV4 i TV Puls. Jeśli nowelizacja weszłaby w życie, z obowiązkowej listy wypadną wszystkie komercyjne kanały. Pozostaną TVP1, TVP2, TVP3 oraz dodatkowo pojawią się TVP Info i TVP Kultura. Oferta dotycząca kanałów komercyjnych będzie w rękach KRRiT.

- Zasada "must carry, must offer" jest wpisana w prawo europejskie i obowiązuje również w Polsce, by zabezpieczać prawa i wolności widza. Określa ona pakiet programów, które mają być dostępne dla wszystkich widzów niezależnie od platformy, z której korzystają. Ta zasada powinna oczywiście być modyfikowana ze względu na rozwój technologii i inne zmiany, ale nie widzę powodu, dla którego miałaby się ona ograniczać wyłącznie do programów telewizji publicznej. Według dotychczasowych reguł "must carry, must offer", w Polsce pakietem objęte są trzy programy TVP i cztery telewizji komercyjnych, w tym TVN, Polsat i Puls. Nie widzę powodów, dla których te programy miałyby z niej zniknąć - mówi Kołodziejski.

- Przypomnijmy, że w myśl tej zasady nadawcy muszą zaoferować nieodpłatnie określone programy, a operator musi je włączyć do swojej oferty. To jest umowa wiązana, w której na końcu beneficjentem jest widz. Widz, który ma mieć dostęp do najważniejszych kanałów telewizyjnych, niezależnie od tego, gdzie i jak ogląda telewizję: z anteny naziemnej, satelitarnej, w kablówce czy przez internet. Chodzi o to, byśmy mieli swobodę wyboru programów i nie musieli za nią dodatkowo płacić - podkreśla.

Kołodziejski: "Nie jestem za nadmierną regulacją"

Były szef KRRiT odnosi się również do nowego zaprogramowania pilotów i faworyzowania kanałów TVP, które miałyby znaleźć się na początku listy. - Jeśli chodzi o sprawę najgłośniejszą, zwaną "Lex Pilot", czyli kolejność programów w EPG, uważam, że jest to w tym kontekście, spawa drugorzędna, co nie oznacza, że nieważna. Prawo europejskie umożliwia wprowadzenie takich regulacji i wiele krajów ją stosuje np. Wielka Brytania czy Francja. W Polsce taka zasada obowiązywała od 1992 r. przez niemal 20 lat - mówi.

- Z drugiej strony nie podoba mi się, że w tej nowej propozycji zabrakło najważniejszych programów nadawców komercyjnych. Kluczowa jest więc odpowiedź na następujące pytania: czy lista programów, których kolejność zostanie ustalona, musi być aż tak szeroka, czy nie można ograniczyć ich do kilku oraz uwzględnić w niej najpopularniejszych programów telewizji komercyjnych? Można porządkować to, co dzieje się na rynku, ale nie jestem za tym, by rynek nadmiernie regulować – dodaje.

Kołodziejski: "Nie wyrzucać do kosza, ale poprawić"

Mimo wszystkich przedstawionych zastrzeżeń, Kołodziejski uważa, że zmiany w Prawie Komunikacji Elektronicznej powinny być wprowadzone. - Ten projekt niewątpliwie wymaga zmian, ale gorszym rozwiązaniem byłoby wyrzucenie go do kosza. Należy się zastanowić, czy proponowane rozwiązania nie łamią zasady neutralności technologicznej, przez to, że różnicują operatorów pod kątem stosowanej technologii, inaczej traktują operatorów tradycyjnych i nowych operatorów internetowych - podkreśla.

- Chodzi również o to, by zapewnić stabilne podstawy dla działalności nadawców i operatorów. Jako przewodniczący KRRiT byłem świadkiem niekończących się sporów rynkowych przed UOKiK czy sądami. Mam nadzieję, że dobra nowelizacja pozwoli zakończyć wojny między nadawcami a operatorami telewizyjnymi, wojny między dużymi a małymi przedsiębiorcami i pozwoli stworzyć dobre warunki do uczciwej konkurencji na rynku audiowizualnym – podsumowuje Kołodziejski.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
telewizjakrritpilot
Wybrane dla Ciebie