Wyleciał z partii, został najmłodszym prezydentem
Najmłodszy prezydent w Polsce ma 25 lat i będzie rządzić Starachowicami (woj. świętokrzyskie). Marek Materek nie należy do żadnej partii i o urząd prezydenta Starachowic starał się jako kandydat niezależny. Niezależny, ale z poparciem: w pierwszej turze wsparcie kandydatowi okazało PSL, w drugiej dołączył się także PiS. Materek zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich z Sylwestrem Kwietniem, przedstawicielem SLD.
03.12.2014 | aktual.: 03.12.2014 07:59
WP: Anna Urbańczyk, Wirtualna Polska:Jak zaczęła się przygoda z polityką najmłodszego prezydenta w Polsce?
Marek Materek: bezpośrednio przygoda z polityką zaczęła się od roku 2009. Wtedy toczyła się kampania do Parlamentu Europejskiego. Z naszego okręgu startowała Róża Thun, ówczesna szefowa przedstawicielstwa komisji europejskiej w Polsce, którą poznałem w czasie swojej działalności społecznej w Starachowicach w młodzieżowej radzie miasta. Wysłałem mail, że jeśli będzie potrzebowała pomocy w czasie kampanii, to w miarę możliwości czasowych chętnie pomogę i w taki sposób pomogłem w zorganizowaniu wizyty ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego w regionie. A po kampanii otrzymałem propozycję współpracy z panią poseł i prowadzenia jej biura poselskiego w rejonie świętokrzyskim i ta współpraca trwała od ponad 5 lat do dziś.
WP: Dlaczego zdecydował się Pan startować jako kandydat niezależny?
- Dlatego, że nie należę w tej chwili do żadnej partii politycznej, startowałem z własnego komitetu wyborczego.
WP: Pańska przygoda z PO zakończyła się w dość nieprzyjemny sposób…
- Tak. Najpierw zostały rozwiązane struktury na wniosek posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz. Od tej decyzji odwołaliśmy się do zarządu krajowego, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi dlaczego tak się stało. Po dwóch miesiącach otrzymałem wiadomość od zarządu krajowego, że zostałem wykluczony z Platformy Obywatelskiej.
WP: Czy zostały podane jakiekolwiek powody tej decyzji?
- Tak, w piśmie zostały przywołane zapisy statutu, ale nie podano żadnego uzasadnienia. Z tego co wiem, to decyzja o moim wykluczeniu zapadła w drodze głosowania sms-owego.
WP: Jakie plany ma Pan jako prezydent, jak Pan będzie rządził miastem?
- Najbliższe miesiące to porządkowanie sytuacji w urzędzie miasta i spółkach podległych. Doprowadzenie do sytuacji, w której mieszkańcy będą obsługiwani na najwyższym poziomie. To jest też podstawa w ogóle funkcjonowania spółek podległych prezydentowi miasta: Miejskie Centrum Rekreacji i Wypoczynku, Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, Zakładów Energetyki Cieplnej, itd. W dalszym ciągu odbywać się będą rozmowy na temat budowy północno-zachodniej obwodnicy Starachowic, bo to będzie dla mnie priorytet w tej kadencji. Chcę uzyskać nowe tereny pod inwestycje w specjalnej strefie ekonomicznej Starachowice, gdzie możemy zaproponować już ok. 10 hektarów gruntów dla potencjalnych inwestorów, ale chcę żeby tych terenów było więcej. W tej kadencji zamierzam również stworzyć Centrum Aktywności Seniora, wprowadzić regulamin konsultacji społecznych, stworzyć starachowicką strefę rodziny.
WP: Zdobył Pan 58,54 proc. głosów mieszkańców Starachowic. Jak Pan sądzi, dlaczego zdecydowali się oni na tak młodego kandydata?
- Szczerze powiedziawszy nigdy nie przywiązywałem uwagi do tego, ile kto ma lat, tylko na to co sobą reprezentuje, jaki ma program, co ma do zaoferowania. Myślę, że mieszkańcy również na to zwracali uwagę, a nie na to ile mam lat. Mój kontrkandydat właśnie wiek traktował jako główny argument przeciwko mnie, zwłaszcza w kampanii przed druga turą. Ale to, że on mi to wytykał na każdym kroku, w każdej gazecie, w mediach, to odniosło skutek odwrotny od zamierzonego – mieszkańcy jednak zaufali mnie, a nie jemu. Mój kontrkandydat podkreślał, że ma 25 lat doświadczenia w pracy w samorządzie, a ja mam 25 lat w ogóle. Mieszkańcy postawili jednak na młodego bez doświadczenia w samorządzie – a to o czymś świadczy.
WP: W pierwszej turze był Pan popierany przez PSL, w drugiej poparł Pana także PiS.
- Doszło do tego w sposób naturalny. W ostatnich latach współpracowałem z przedstawicielami różnych formacji politycznych, ze stowarzyszeniami, z organizacjami pozarządowym, które działają w Starachowicach. Ci wszyscy ludzie znali mnie z dotychczasowej działalności i po tym, kiedy okazało się, że znalazłem się w drugiej turze wyborów prezydenckich różne organizacje i formacje polityczne zaproponowały wsparcie i rzeczywiście tak się stało, za co jestem im oczywiście wdzięczny.
WP: Jaka była Pana reakcja po usłyszeniu wyników?
- Byłem zaskoczony skalą poparcia. Spodziewałem się, że albo wygram, albo przegram te wybory kilkoma głosami, ale będzie to wyrównana walka. Szczególnie po takiej mocnej kampanii negatywnej przeprowadzonej przez kontrkandydata w stosunku do mnie. Okazało się, że ten wynik jest naprawdę dobry. Jest to budujące i motywujące do dalszej wytężonej pracy. Spotykając ludzi na mieście widzę pozytywne reakcje, taką radość z faktu, że udało się wygrać te wybory.
Rozmawiała Anna Urbańczyk, Wirtualna Polska.