Wykupiła rejs statkiem widmo? Polka oszukana w Czarnogórze
Czarnogóra stała się jednym z najbardziej pożądanych miejsc na tegoroczne wakacje. Jej urok, atrakcyjność cenowa w porównaniu do Chorwacji oraz malownicze miasta jak Bar, Budva i Kotor przyciągają rzesze turystów. Ale nie wszystkie doświadczenia z tego kraju są pozytywne - o tym przekonała się jedna z turystek.
08.09.2023 10:50
Swoją historię na jednej z facebookowych grup opisała pani Magda. W trakcie wakacji w Czarnogórze, turystka postanowiła skorzystać z rejsu po Zatoce Kotorskiej. Ofertę zakupu wycieczki przedstawiła jej "sympatyczna blondynka" w porcie Kotoru. Nic nie zapowiadało kłopotów aż do dnia wycieczki.
Pani Magda wraz z partnerem byli bardzo podekscytowani. Niestety, ich radość trwała zaledwie chwilę. Po minucie na wodzie, kapitan postanowił zawrócić ze względu na wysokie fale, kończąc tym samym wycieczkę zanim jeszcze się zaczęła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wykupiła rejs statkiem widmo? Polka oszukana w Czarnogórze
Polka zwróciła się do kapitana z pytaniem o zwrot środków. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze komplikacje. "Odpowiedział ostro, że powinniśmy zadzwonić na numer podany w broszurze i sam się oddalił. Zasugerował również, że pracownicy oferujący rejsy są dostępni cały dzień w porcie i prawdopodobnie wrócą po krótkiej przerwie" – opowiadała zaniepokojona turystka.
Po niemal trzech godzinach oczekiwania bez kontaktu z przedstawicielami firmy, turystom udało się w końcu dodzwonić. Sytuacja nabrała absurdu, gdy rozmówca oskarżył Polkę o próbę wyłudzenia, argumentując, że wszelkie rejsy są teraz w drodze.
Kiedy kobieta dostarczyła mu fotografię zakupionego biletu, mężczyzna zmienił taktykę. Twierdził, że od chwili, gdy weszli na statek, nie przysługuje im już zwrot kosztów, ale mogą zdecydować się na inną datę. Dla Polki było to niemożliwe, gdyż miała zamiar spędzić w Kotorze tylko jeden dzień.
"Słowo przeciwko słowu". Finał sprawy na policji
Niezadowolona z takiego obrotu sprawy turystka postanowiła zgłosić sprawę na miejscowy komisariat. Tam jednak czekała na nią kolejna nieprzyjemna niespodzianka. Policjant początkowo nie okazywał zainteresowania sprawą, a kiedy w końcu wezwał przedstawiciela firmy organizującej rejsy, rozpoczęła się dyskusja "słowo przeciwko słowu".
Ostateczny wynik tej całodniowej batalii? Pani Magda odzyskała jedynie 50 euro z 140, które zapłaciła za rejs, tracąc przy tym kilka cennych godzin swoich wakacji. Turystka we wpisie dołączyła zdjęcia ulotki firmy, z którą miała problemy, ostrzegając innych turystów: "Naprawdę omijajcie ich szerokim łukiem, nie popełniajcie naszego błędu".