Tak prezes PiS mówił o Wałęsie. Jest nagranie z zamkniętego spotkania
Prawo i Sprawiedliwość zainaugurowało zamknięte dla mediów wykłady w ramach Akademii PiS. Nowa inicjatywa, przez jej koordynatora, nazywana jest "projektem intelektualno-kompetencyjnym". Pierwsze wystąpienie miał Jarosław Kaczyński. Mówił m.in. o Lechu Wałęsie jako "świadectwie na istnienie Boga".
Prawo i Sprawiedliwość o powołaniu akademii mówiło od jakiegoś czasu. Jest ona dedykowana osobom związanym z partią. W trakcie wykładów mają występować m.in. najważniejsi politycy PiS (np. premier), ale także osoby niezwiązane bezpośrednio z partią, jak np. Daniel Obajtek.
14 października media nie zostały wpuszczone na salę. Do nagrania z wykładu Kaczyńskiego pod tytułem "Spory z czasów III RP" dotarł portal TVN24.pl. Prezes PiS mówił m.in. o relacjach z Lechem Wałęsą, "oszalałej lewackiej sekcie" oraz "rekordzie przekleństw" w Sejmie.
Prezes PiS o "Gazecie Wyborczej"
Pierwszą część wystąpienia Jarosław Kaczyński poświęcił momentowi transformacji. Mówił m.in. o konfliktach w obozie opozycji oraz próbie ustanowienia demokracji "bez partii politycznych" - za co miała odpowiadać "laicka lewica". Prezes PiS próbował ją definiować.
- Dla ludzi młodszych najlepiej będzie wyjaśnić to środowisko, odwołując się do "Gazety Wyborczej". Oczywiście nie w stanie dzisiejszym, oszalałej sekty lewackiej. Oni wtedy może gdzieś w głębi duszy to mieli, ale dobrze to ukrywali - ocenił prezes.
"Wałęsa dowodem na istnienie Pana Boga"
Kaczyński dużą część wystąpienia poświęcił relacjom swoim i brata z Lechem Wałęsą, z którym blisko współpracowali na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Jasno oceniał "intelektualne zdolności" przywódcy "Solidarności": "Były takie no… nie tak złe jak dzisiaj". Podkreślał, że Wałęsa, który "pracował godzinę dziennie", sukces zawdzięczał "intuicji" i... Bogu. - Często mówię, że Wałęsa jest dowodem na istnienie Pana Boga. By człowiek o takim poziomie miał jednocześnie w pewnej dziedzinie tak ewidentne zdolności, to bez Pana Boga się nie da wyjaśnić - oceniał Kaczyński.
Kaczyński tłumaczył, w nagraniu opublikowanym przez TVN24.pl, że największe "zastrzeżenia" do Wałęsy miał jego brat, który jednocześnie liczył na to, że "ruch wokół Wałęsy pozwoli promować dużą partię polityczną".
Prezes PiS przyznał także, że jako szef kancelarii Wałęsy za czasów jego prezydentury, często podejmował decyzje wbrew zwierzchnikowi, mając jego upoważnienia.
- Wałęsa jeszcze wtedy, można powiedzieć, dosyć mocno ufał, może bardziej mojemu bratu niż mnie. W każdym razie ufał i w związku z tym miałem cały zapas jego podpisów in blanco, mogłem sobie wypisywać, co bym chciał… Zupełnie poważnie, mógłbym wpisać jego rezygnację, podpis byłby autentyczny. Bo on mi po prostu takie rzeczy dawał - tłumaczył Kaczyński.
Rekord przekleństw i kompromis aborcyjny
Prezes PiS mówił także o kulisach powstania tzw. kompromisu aborcyjnego w latach 90-tych. - Zwolennicy jednej koncepcji głosowali przeciwko drugim, dzięki temu myśmy uzyskali minimalną większość. Takich przekleństw, jakich oni wobec siebie używali, a ja niejedno w życiu słyszałem, to nie słyszałem. To był rekord, Mount Everest. Jak oni się na siebie nawzajem rzucili… - mówił.
Kaczyński jednocześnie ocenił, że jego zdaniem TK przed dwoma laty "nie mógł podjąć innej decyzji" niż usunięcie jednej z przesłanek aborcyjnych, "chyba że chce się jawnie łamać prawo". - W tym składzie, który jest teraz, ale także w poprzednich składach, to nie wchodziło w grę - powiedział. Prezes PiS przyznał, że zdaje sobie sprawę, że obniżyło to notowania jego partii.
Źródło: TVN24.pl