Wyciek nagrań z resortu sprawiedliwości. "To pokazuje, że mają się czego obawiać"
Po tym, jak ujawniono rozmowę byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z szefem Prokuratury Regionalnej w Warszawie, były szef Prokuratury Krajowej uważa, że podobnych nagrań jest o wiele więcej. - Politycy Suwerennej Polski mają się czego obawiać. I muszą się obawiać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Kaczmarek.
Przypomnijmy: najpierw w środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz ujawnił, że większość konkursów w ramach Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- Minister Marcin Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobry, jakie podmioty mają zwyciężyć. To z nim ustalał listę tych podmiotów, informacje, kiedy konkursy mają być ogłoszone. Minister Ziobro sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach - wyznał Mraz.
Okazało się też, że były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości przez dwa lata nagrywał swoich współpracowników, a taśmy mają ok. 50 godzin.
W czwartek portal Onet ujawnił jedno nagranie - rozmowę pomiędzy byłym wiceministrem Romanowskim, a ówczesnym warszawskim prokuratorem regionalnym Jakubem Romelczykiem. "Romanowski i Romelczyk ustalają taktykę dotyczącą zawiadomienia, jakie na Ziobrę 2022 r. złożył w prokuraturze poseł KO Witold Zembaczyński" - napisał Onet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były prokurator krajowy: To obraz porażający
Według Janusza Kaczmarka, byłego prokuratora krajowego w latach 2005-2007, jest to "porażający obraz tego, co działo się za poprzedniej władzy".
- Kilkanaście lat temu bulwersowała opinię publiczną i będący wówczas w opozycji PiS rozmowa telefoniczna sędziego Ryszarda Milewskiego w sprawie Amber Gold, która była zaplanowaną prowokacją. Z tamtej rozmowy finalnie niewiele wynikało, ale sędzia poniósł jej konsekwencje. W tym przypadku mamy ujawnione nagranie rozmowy dwóch decydentów: wiceministra sprawiedliwości i szefa prokuratury regionalnej w Warszawie, a sprawa dotyczy ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. To jest porażający obraz tego, co się działo za poprzedniej władzy. Było to ręczne sterowanie prokuraturą. Z ujawnionej rozmowy wynika, że panowie rozumieją się w pół słowa. Zapewne takich rozmów było o wiele, wiele więcej - mówi Wirtualnej Polsce Kaczmarek.
W jego ocenie, jeśli pojawiają się informacje o 50 godzinach nagrań, to można się spodziewać, że kolejne ujawniane rozmowy ukażą jeszcze większe patologie.
- Pamiętajmy, że sąd, wydając decyzje o aresztowaniu trzech podejrzanych osób w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, zapoznał się z nagraniami i wyjaśnieniami Mraza. I na tym etapie dał im wiarę. Nie dlatego, że ktoś mówił ładnie i składnie. Ale dlatego, że ma to odzwierciedlenie w innych dowodach, w zeznaniach innych świadków czy dokumentach. Istotą wiarygodności nie jest staranne, rzetelne i logiczne przedstawienie stanu faktycznego i swojej wiedzy - uważa były prokurator krajowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wystarczający materiał dowodowy"
Jak informowała Prokuratura Krajowa, w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości zarzuty do tej pory usłyszało siedem osób. Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, zajmujący się funduszem, w tym Tomasz Mraz, który miał nagrywać polityków Suwerennej Polski.
Wobec trojga osób jest stosowany areszt. - Od lutego 2024 roku Tomasz Mraz został przesłuchany kilkadziesiąt razy w charakterze podejrzanego. Złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, które poddano analizie i weryfikacji - przekazał rzecznik prokuratury krajowej, Przemysław Nowak. M.in. na podstawie tych wyjaśnień prokuratorzy w marcu tego roku przedstawili zarzuty pięciu osobom w związku z "ustawieniem konkursu" i dokonali przeszukań w kilkudziesięciu miejscach. Sądy dwóch instancji, orzekające w przedmiocie zastosowania wobec trzech podejrzanych tymczasowego aresztowania, oceniły wyjaśnienia Mraza jako materiał dowodowy, który na tym etapie "można obdarzyć przymiotem wiarygodności".
Z kolei minister sprawiedliwości Adam Bodnar ujawnił w czwartek, że śledczy są obecnie na etapie przygotowywania wniosków o uchylenie immunitetów. - Używam liczby mnogiej, bo będzie to więcej niż jeden wniosek. Złożenie wniosków o uchylenie immunitetów to raczej kwestia dni, a nie tygodni - mówił Bodnar. Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, jako pierwsze mają pojawić się wnioski wobec posłów Suwerennej Polski Michała Wosia i Marcina Romanowskiego.
Zdaniem Kaczmarka, jeśli prokuratura publicznie informuje o przygotowywanych wnioskach o uchylenie immunitetu w tej sprawie kilku osobom, to znaczy, że zespół śledczych zajmujący się audytem wydatków w Funduszu Sprawiedliwości zgromadził wystarczający materiał dowodowy do późniejszego postawienia zarzutów tym osobom.
- Materiał musi być obszerny. Nie dziwię się reakcji polityków Suwerennej Polski, którzy teraz wypierają, odcinają się od wyjaśnień Tomasza Mraza. I kierują groźby pod adresem obecnych władz, że będą za to rozliczone. To pokazuje, że mają się czego obawiać. I muszą się obawiać - ocenia były prokurator krajowy.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski