"Wychodzę z partii". Zhakowano konto posłanki PiS
Na Twitterze posłanki PiS Iwony Arent opublikowano wpis, w którym polityk zapowiada odejście z PiS i nazywa ją "partią nieudaczników i szkodników". Okazało się jednak, że konto posłanki zostało zhakowane. "Osoby, które śledzą moją pracę wiedzą, że niejednokrotnie walczyłam z internetowymi oszustami i zapewniam, że to się nie zmieni, mimo iż sama tym razem padłam ich ofiarą" - napisała polityk w oświadczeniu przesłanym WP.
12.01.2022 12:20
Zaskakujący wpis pojawił się w środę na oficjalnym koncie twitterowym posłanki Prawa i Sprawiedliwości, Iwony Arent.
"Nie mogę już znieść makabry w Polsce! 100 tys osób w Polsce zmarło na Covid. To nie liczba, to suma ludzkich dramatów - rodzin, dzieci, bliskich. Polska stała się krajem drastycznie rosnących cen i kosztów utrzymania polskich rodzin, Wychodzę z partii Nieudaczników i Szkodników" (pisownia oryginalna - red.) - czytamy w wypowiedzi, zamieszczonej na Twitterze posłanki.
Iwona Arent opuszcza PiS? Zhakowano konto posłanki
Pod postem natychmiast pojawił się komentarz wiceministra Janusza Cieszyńskiego, pełnomocnika rządu ds. cyberbezpieczeństwa.
"Nieuprawniona osoba przejęła konto Pani poseł Iwony Arent. Poinformujemy niezwłocznie o jego odzyskaniu" - napisał.
Informację tę potwierdziła też rzeczniczka PiS. "Informuję, że doszło do włamania na konto poseł Iwony Arent. Podjęte zostały odpowiednie działania" - napisała Anita Czerwińska.
Iwona Arent: zhakowano mi konto
- Zhakowano mi konto - potwierdza Iwona Arent w rozmowie z Wirtualną Polską. - O godzinie 9.30, zanim jakiekolwiek wpisy się pojawiły na moim koncie, ja już wiedziałam, że mam zhakowane konto, bo miałam zablokowane wejście - oznajmia.
Dodaje, że natychmiast poinformowała o tym fakcie Ministerstwo Cyfryzacji. - Od godziny 9.30 próbuję z Twitterem załatwić zablokowanie konta. W międzyczasie pojawił się wpis. Wpis pojawił się około godziny 10.30. Miałam więc godzinę żeby zablokować (konto - red. ), Twitter tego nie zrobił do tej chwili - uściśla posłanka PiS. - Mam tutaj żal do Twittera, że takie rzeczy się dzieją. Do tej pory nie mogę odzyskać konta, bo czekamy na odzew Twittera - dodaje.
Otrzymaliśmy również oficjalne oświadczenie poseł Arent w tej sprawie. Poniżej zamieszczamy jego treść:
"Szanowni Państwo, jak cześć z Państwa zauważyła, włamano się na moje konto na Twitterze. O zdarzeniu poinformowałam już służby państwowe i podjęłam czynności w celu odzyskania konta, jednakże w tej kwestii dużo zależy od szybkości działań administracji TT. Na ten moment proszę o ignorowanie pojawiających się na tym koncie wpisów, gdyż nie pochodzą one ode mnie. Ostatnimi czasy przypadki internetowych oszustw są coraz liczniejsze. Osoby, które śledzą moją pracę wiedzą, że niejednokrotnie walczyłam z internetowymi oszustami i zapewniam, że to się nie zmieni, mimo iż sama tym razem padłam ich ofiarą. Dziękuję też za Państwa liczne głosy wsparcia" - napisała Iwona Arent.
Wpadka Iwony Arent ws. 14. emerytury
Przypomnijmy, że Iwona Arent w tym tygodniu stała się "bohaterką" mediów z powodu głośnej wpadki na antenie Polsat News. W czasie jednego programów poruszono kwestię obietnicy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który deklarował, że 14. emerytura wypłacana będzie na stałe. Arent zapewniała, że taka obietnica z ust prezesa jej partii nigdy nie padła. Posłanka PiS bardzo szybko przekonała się, że nie ma racji.
Na te słowa zareagował Miłosz Motyka z PSL, który zapewniał, że Kaczyński obiecał, że 14. emerytura PiS wprowadzi rozwiązania systemowe, które to umożliwią. Zacytował nawet wypowiedź, na którą się powołał. Arent to jednak nie przekonało i zarzuciła swojemu rozmówcy kłamstwo. - Nieprawda. I po co pan kłamie? Pan kłamie, proszę sprawdzić to. Niech pan to sprawdzi - twierdziła.
Realizatorzy programu postanowili więc sprawdzić, jaka wypowiedź dokładnie padła ze strony prezesa Prawa i Sprawiedliwości podczas konwencji z 27 września 2019 roku. Znalezione zostało nagranie z wypowiedzią Kaczyńskiego na ten temat. - Ale w kolejnym roku - i też już na stałe - będzie 14. emerytura - powiedział polityk.
Nawet dowód w postaci nagrania nie popchnął posłanki do przyznania się do błędu. - Nikt wtedy jeszcze nie myślał nawet, że będzie pandemia. Proszę zobaczyć, który to jest rok - brnęła dalej Arent.
Przeczytaj także: