Wybuchy we Lwowie. Wiemy, co się wydarzyło
W piątek rano w wielu miastach na zachodzie Ukrainy znów rozległy się alarmy lotnicze, m.in. we Lwowie. Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że doszło do ataku na lotnisko. Informację dementował w programie specjalnym WP politolog ze Lwowa Anatolij Romaniuk. - O godz. 6 rano było słychać alarm. Trochę później w jednej części miasta usłyszeliśmy trzy eksplozje. Później zobaczyliśmy czarny dym na obrzeżach Lwowa. Mer miasta powiadomił, że na tereny zakładu naprawy samolotów spadły trzy pociski, które eksplodowały - relacjonował. Romaniuk poinformował, że w wyniku eksplozji zburzony został szereg gmachów. W momencie wybuchu zakład nie pracował, więc nie znajdowali się w nim ludzie. - To nie jest lotnisko. To jest przedsiębiorstwo, w którym odbywa się naprawa samolotów. Ono jest położone blisko lotniska, dlatego wszyscy myśleli, że to lotnisko. Lotnisko nie zostało uszkodzone - podkreślił. Rozmówca WP powiedział, że większość mieszkańców Lwowa jest "psychologicznie przygotowana" do kolejnych ataków.