Eksplozje Nord Stream. Media ujawniły: "Ślad wiedzie do firmy w Polsce"
Wybuchy rurociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim pozostają zagadką. Nowe światło na sprawę rzucają świeże ustalenia mediów, które połączyły siły, by dowiedzieć się więcej w sprawie eksplozji. Według dziennikarzy śledczy z Niemiec mają trop prowadzący do Polski.
"Süddeutsche Zeitung", NDR, WDR, szwedzka gazet "Expressen", polski serwis Frontstory.pl oraz duński dziennik "Berlingske" bacznie przyglądają się sprawie wybuchów na bałtyckich podwodnych sieciach przesyłu gazu Nord Stream. Rurociąg o długości 1234 kilometrów, zbudowany na dnie Bałtyku w celu przesyłania gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, sfinansowany przez Gazprom i kilka europejskich firm energetycznych, został naruszony eksplozjami pod koniec września 2022 roku.
Sabotaż na Nord Stream. Jeden trop wiedzie do firmy w Warszawie
Jak podaje szwajcarska gazeta "Tagesanzeiger", niemieccy śledczy skierowali wzrok na pewną firmę zarejestrowaną w Polsce i dostrzegają jej związki z wybuchami na Nord Stream. Według tych ustaleń przedsiębiorstwo mające siedzibę w Warszawie może być jednym z ogniw w sprawie eksplozji.
Według wspólnych ustaleń dziennikarzy z Polski, Niemiec, Szwecji i Danii warszawski szlak prowadzi dalej - prosto do Ukrainy. Niemiecki prokurator generalny Peter Frank z Karlsruhe, który od października 2022 roku pracuje nad sprawą, wstępnie postawił tezę o sabotażu. Do działań śledczych zza Odry przyłączyła się Dania i Szwecja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według dziennikarzy pod uwagę brany jest każdy wariant. W czasie wybuchów w pobliżu rurociągu znajdowało się wiele rosyjskich statków. Ale uważnie badany jest też wątek związany z wyczarterowanym jachtem Andromeda, na której pokład wsiadło w porcie Hohe Düne na północ od Rostocku pięciu mężczyzn i jedna kobieta.
Ekskluzywna jednostka morska kręcić się miała w pobliżu Wiek auf Rügen i duńskiej wyspy Christiansø, niedaleko miejsca, w którym doszło do eksplozji rurociągu.
Eksplozje Nord Stream. Biała furgonetka z polskimi rejestracjami
Jak podaje "Tagesanzeiger", naoczni świadkowie zarejestrowali, że załoga, która zaokrętowała się na pokład Andromedy, przyjechała białą furgonetką z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Później zespoły śledczych znajdą w kabinie statku pozostałości materiału wybuchowego nadającego się do użytku pod wodą.
Zdaniem dziennikarzy za wynajęciem Andromedy stać ma firma zajestrowana w Warszawie prawdopodobnie przez obywateli Ukrainy. Wśród dowodów, zebranych przez śledczych, jest e-mail z prośbą o rezerwację statku, wysłany do niemieckiej firmy Mola Yachting w Rugii z firmowego konta z Warszawy.
Wybuchy Nord Stream. Tajemnicza firma założona w Polsce
Firma założona w 2016 roku przez dwóch Ukraińców należy teraz do 32-letniej kobiety z miasta Kercz na okupowanym przez Rosję Krymie. Ta miała w ostatnim czasie zmienić nazwisko i obywatelstwo na rosyjskie. Niemieckie służby bezpieczeństwa uważają, że kobieta jest przykrywką dla kilku biznesów w Polsce.
Drugi trop zaprowadził niemieckich śledczych do Ukrainy, ale również do Rumunii. Jednym z uczestników rejsu Andromedy był niejaki Stefan Marcu. Prawdziwy właściciel tego nazwiska i paszportu, którego użyto podczas wynajęcia łodzi, przebywał w tym czasie w swoim kraju, ma alibi i twierdzi, że skradziono mu tożsamość.
"Süddeutsche Zeitung" zastanawia się, czy prawdopodobny udział obywateli Ukrainy w sabotażu może świadczyć o zaangażowaniu ukraińskich sabotażystów w akcję eksplozji na Nord Stream. Nawet jeśli dowody mogłyby wskazywać na zaangażowanie w wysadzenie trzech z czterech rur gazociągów Nord Stream obywatela lub obywateli Ukrainy, to nie działo się to za przyzwoleniem ukraińskiego rządu i wywiadu wojskowego. Prezydent Wołodymyr Zełenski zajął stanowisko w tej sprawie i stanowczo zaprzeczył, by władze w Kijowie planowały tę operację. Polska i USA również nie biorą odpowiedzialności za ataki.
Prokurator federalny nie komentuje toczącego się śledztwa, tym bardziej że sprawa dotyczy działań wywiadowczych.