Wybuch na Manhattanie spowodował samobójca
Na Manhattanie zawalił się trójkondygnacyjny budynek. Niewykluczone, że w ruinach są ludzie. W budynku znajdowały się dwa gabinety lekarskie i salon piękności. Przyczyną katastrofy była eksplozja gazu, którą spowodował prawdopodobnie mieszkaniec domu - lekarz, który, zgnębiony rozwodem, chciał popełnić samobójstwo - poinformowały władze.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 19:18
Biały Dom zapewnił, że nie był to zamach terrorystyczny. Co najmniej 11 osób zostało rannych, w tym sześciu strażaków.
Jak poinformowała straż pożarna - i potwierdzali to świadkowie - najpierw słyszano eksplozję, potem wybuchł pożar, a następnie budynek się zawalił.
Na miejscu było 170 strażaków, policja i służby medyczne.
Lekarz, który prawdopodobnie spowodował katastrofę, 66-letni Nicholas Bartha, został wyciągnięty spod gruzów. Wcześniej skontaktował się telefonicznie z ekipą ratunkową.
Szef nowojorskiej straży pożarnej Nicholas Scopetta powiedział, że dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności skutki pożaru i zawalenia domu są mniej dramatyczne, niż mogłyby być.
W działającym w tym budynku gabinecie lekarskim nie było pacjentów, ponieważ lekarz zaczynał przyjmować później niż doszło do katastrofy. Pielęgniarka zatrudniona w gabinecie szła do pracy dosłownie w momencie eksplozji i przebieg wypadków widziała z ulicy.
Gwiazda telewizji, Larry King, który znajdował się w hotelu obok, opisał eksplozję w CNN. - Nigdy nie słyszałem czegoś takiego- powiedział. - To było jak bomba albo trzęsienie ziemi. Relacje świadków opisał "The New York Times".