Wybuch metanu w kopalni Pniówek. Są zabici i wielu rannych. Los siedmiu osób jest nieznany
Dramat na Śląsku. W kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło w nocy do wybuchu metanu. 5 osób nie żyje. 22 górników trafiło do szpitali. Wciąż nie jest znany los siedmiu osób. Po kilku godzinach wstrzymano tymczasowo akcję poszukiwania zaginionych. Ratownicy budują tamy przeciwwybuchowe - informuje Jastrzębska Spółka Węglowa.
Ok. godz. 15:30 razem z premierem Mateuszem Morawieckim na konferencji prasowej wystąpił minister zdrowia Adam Niedzielski, który podał dane na temat poszkodowanych.
- Z 25 osób, które były poszkodowane, 5 osób niestety nie żyje, 10 osób przebywa w Siemianowicach Śląskich i to są najciężej, z punktu widzenia poparzeń, osoby poszkodowane. 4 z nich przebywają na oddziale intensywnej terapii i ich stan jest monitorowany w sposób ciągły. 4 pacjentów jest w na tyle dobrym stanie, że zostali skierowani do leczenia w komorze hiperbarycznej. Pacjenci są w dobrych rękach - powiedział Adam Niedzielski.
Po godz. 14:00 premier Mateusz Morawiecki poinformował, że 5 osób nie żyje, a 20 osób z poparzeniami trafiło do w szpitala. Jedną z pięciu ofiar jest także ratownik.
Do pierwszej eksplozji metanu w kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, doszło tuż po północy na ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów. Pracowało tam wówczas 42 górników.
Do kopalni natychmiast wysłano dwa zastępy ratowników. Mieli oni odszukać trzech zaginionych górników. Niestety, wkrótce okazało się, że z siedmioma ratownikami utracono kontakt. Doszło wówczas do drugiego wybuchu metanu.
Po godzinie 8 poinformowano, że ratownikom udało się dotrzeć do dwóch poszukiwanych osób. Niestety, lekarz stwierdził ich zgon.
Tuż przed godziną dziesiątą Jastrzębska Spółka Węglowa potwierdziła śmierć trzeciego pracownika kopalni.
Po wielu godzinach akcji przerwano tymczasowo akcję ratowniczą, w której bierze udział 13 zastępów ratowników. "Akcja ratownicza została chwilowo wstrzymana do czasu odbudowy zapory pyłowej, zabezpieczającej przed wybuchem metanu bazę ratowniczą" - poinformowano w komunikacie.
Przed godziną 11 Jastrzębska Spółka Węglowa w kolejnym komunikacie podała, że ratownicy budują tamy przeciwwybuchowe.
Poszukiwanych jest wciąż siedem osób.
Ranni górnicy: wielu ma rozległe oparzenia
Podczas eksplozji metanu poszkodowanych zostało 40 osób. 22 osoby trafiły do szpitali. Większość z nich jest poparzona, mają także różne urazy, w tym złamania kończyn.
Dziesięciu rannych górników przewieziono do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO). Przechodzą oni już pierwsze zabiegi. Ranni mają rozległe poparzenia - przekazali przedstawiciele placówki.
Większość z nich ma poparzenia nie tylko skóry, ale także dróg oddechowych.
- Jeden z pacjentów miał tak rozległe oparzenia, że niestety zmarł - poinformowano podczas konferencji w CLO. To czwarta potwierdzono ofiara wypadku w kopalni Pniówek.
Niedzielski: sytuacja jest bardzo dynamiczna
Na informację o wypadku w kopalni Pniówek zareagował już premier Mateusz Morawiecki.
"Moje myśli i modlitwy są z rodzinami zmarłych górników KWK Pniówek. Wciąż toczy się walka o odnalezienie zaginionych. Jestem w stałym kontakcie z wojewodą śląskim. Pomoc organizujemy niezwłocznie" - napisał na swoim profilu na Twitterze premier.
- Udam się na Górny Śląsk po to, żeby być z ludźmi, którzy ratują naszych górników - poinformował później Morawiecki.
Po godzinie 12 do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich dotarł minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Według najnowszych informacji mamy 25 osób poszkodowanych. Trzy osoby niestety zginęły. 22 osoby są zaopatrywane w różnych szpitalach na całym Śląsku - poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski. - Te najcięższe przypadku kierowane są tutaj. Do tej pory trafiło do Siemianowic 10 osób, jedna osoba niestety zmarła. Mamy informację, że dwie osoby są na intensywnej terapii, zaintubowane. Kolejne dwie osoby, w nieco lepszym stanie, są w tzw, komorach hiperbarycznych, gdzie są leczone tlenem. Sytuacja jest więc bardzo dynamiczna, cały czas czekamy też na informację, co się dzieje w kopalni, bo czekamy na następnych ewentualnych rannych - dodał.
Prokuratura wszczyna śledztwo
Śledztwo w sprawie katastrofy w kopalni wszczęła gliwicka prokuratura. Jak wyjaśniła Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, postępowanie będzie prowadzone pod kątem art. 163 i 220 Kodeksu karnego.
Chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Art. 220 kk mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Na miejscu są wykonywane czynności pod nadzorem prokuratora. Już na tym etapie zabezpieczana jest dokumentacja. Te prace są oczywiście warunkowane trwającą akcją ratunkową - nie możemy oczywiście wykonywać czynności, które by ją w jakikolwiek sposób zakłócały - zaznaczyła w rozmowie z PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
Niezależnie od prokuratury, przyczyny i okoliczności wypadku będzie wyjaśniał Wyższy Urząd Górniczy. Śledczy będą korzystali z dokumentacji i ustaleń nadzoru górniczego w prowadzonym przez siebie postępowaniu.