Wybory w USA: Trump bez rewelacji, ale "zaliczył" egzamin z rządzenia
Amerykanie zagłosowali w wyborach uznanych za referendum w sprawie rządów Donalda Trumpa. Polak ze Słupska odniósł wielki sukces. Dla Trumpa wyniki nie są jednoznaczne. Republikanie utrzymali Senat, ale stracili Izbę Reprezentantów.
Demokraci mieli nadzieje przejąć kontrolę nad obiema izbami Kongresu, ale to im się nie udało. Republikanie zachowali niewielką przewagę w Senacie. W rezultacie sprzymierzeńcy prezydenta Trumpa kontrolują 51 miejsc w 100 osobowej izbie.
Symbolem zatrzymania "niebieskiej fali" Demokratów w Senacie jest zwycięstwo w Teksasie Teda Cruza, doświadczonego Republikanina, który walczył z Donaldem Trumpem o nominację prezydencką przed ostatnimi wyborami. Cruz pokonał Beto O’Rourke’a, który zasłynął zbierając w internecie pieniądze na kampanię, która po raz pierwszy od niemal ćwierć wieku miała odebrać Teksas Republikanom.
W skomplikowanym systemie wyborczym w USA izby nie są wybierane równocześnie. Dlatego teraz głosowano tylko na 35 spośród 100 senatorów, lecz do wzięcia było wszystkich 435 miejsc w Izbie Reprezentantów. Tutaj Demokraci mogą mówić o sukcesie. Przejęli dolną izbę amerykańskiego parlamentu z rąk Republikanów.
- Dzięki wam kontrolujemy izbę. To będzie nowy dzień dla Ameryki - powiedziała Nancy Pelosi, która z roli liderki mniejszości awansuje teraz do funkcji przewodniczącej Izby Reprezentantów. Prezydent Trump pogratulował jej sukcesu.
Tom Malinowski, 53 letni były dyplomata urodzony w Słupsku, wygrał wybory w New Jersey na wschodnim wybrzeżu USA. Do ostatniej chwili ważyły się losy jego pojedynku z Republikaninem Leonardem Lancem. Ostatecznie pochodzący z Polski polityk otrzymał ok. 6 tys. głosów więcej niż jego konserwatywny rywal. Teraz będzie należał do większości w dolnej izbie Kongresu, z którą Biały Dom będzie musiał się liczyć. To koniec wygodnej dla Trumpa sytuacji, w której obie izby parlamentu były w rękach jego zwolenników.
Dech zapiera inny pojedynek z "polskim podtekstem". O utrzymanie jednego z kalifornijskich mandatów do Izby Reprezentantów walczył Dana Rohrabacher, doświadczony Republikanin uważany za jednego z największych sojuszników Władimira Putina w USA i przyjaciel Antoniego Macierewicza. Demokratyczcny rywal Harley Rouda tak poważniemu zagroził, że kampanię Rohrabachera osobiście na Twitterze wspomagał Donald Trump. Według pierwszych wyników 71-letni Republikanin wygrał o włos i dostał kilkadziesiąt głosów więcej od Demokraty. Po chwili Rouda wysunął się na prowadzenie. Najwyraźniej dopiero ostateczne wyniki pokażą, kto wygrał w kalifornijskim okręgu nr 48.
Pierwszy raz w historii w Izbie Reprezentantów zasiądą kobiety wyznające islam. W tradycyjnie demokratycznych dystryktach w Michigan i Minnesocie wybory wygrały Rashida Tlaib i Ilhan Omar. Te wyniki nie są zaskoczeniem. Tlaib, córka imigrantów z Palestyny, jest zadeklarowaną socjalistką, tymczasem Omar pochodząca z rodziny somalijskiej zajmie miejsce republikańskiego kongresmana Keitha Ellisona, który był pierwszym muzułmaninem w kongresie. Polityk odchodzi z parlamentu, żeby zostać prokuratorem generalnym w swoim stanie.
Prezydent Trump nie wygłosił przemówienia, a tylko na Twitterze, na gorąco, skomentował wyniki głosowania. W swoim sytlu ogłosił sukces i podziękował Amerykanom za wspaniałą noc. Teraz jego kolej. Następne głosowanie w USA odbędzie się w 2020 r. i będą to wybory prezydenckie.
Badania pokazały, że dwóch na trzech Amerykanów potraktowało wybory jako referendum w sprawie prezydentury Donalda Trumpa, a wyniki pokazują, że ocena nie jest jednoznaczna. Gospodarz Białego Domu stracił część poparcia, ale nie tak wiele, jak spodziewali się jego krytycy. Większość wyborców poświęcało uwagę dwóm tematom: sprawie imigracji i opieki zdrowotnej. Sympatycy Republikanów skupiali się na tym pierwszym zagadnieniu, a Demokraci na drugim.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl