Wybory w USA. Eksperci: Walka może potrwać znacznie dłużej
Zbliżające się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych mogą okazać się najistotniejsze od kilkudziesięciu lat. Eksperci z Uniwersytetu Łódzkiego wskazują, że nowe media odegrają w nich bardzo dużą rolę. Jak też mówią, choć wybory są 5 listopada, walka o wynik może potrwać dłużej.
Eksperci o tegorocznej walce o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych mówią zgodnie, że jest ona wyjątkowa.
- Wybory odbywają się w sytuacji trwającej wojny w Ukrainie i sytuacji zapalnej na Bliskim Wschodzie. To sprawia, że wynik wyborów będzie miał znaczenie nie tylko dla samych Stanów Zjednoczonych i nie tylko na najbliższą, czteroletnią kadencję. Może być decydujący dla sytuacji na świecie także w dłuższej perspektywie czasowej - zauważa prof. Łukasz Korporowicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Integracja Unii Europejskiej. "Absolutny fenomen dla świata"
Wybory w USA. "W sondażach raz jeden, raz drugi kandydat prowadzi"
Dr Przemysław Piotr Damski z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ podkreśla, że po raz pierwszy od dawna wybory są tak wyrównane. - W sondażach raz jeden, raz drugi kandydat prowadzi, ale to wszystko są wyniki w granicach błędu statystycznego. W amerykańskim systemie prawnym mówienie, że któryś z kandydatów na prezydenta ma 1 punkt procentowy przewagi w sondażach, jest nieporozumieniem - wskazuje dr Damski.
Eksperci przewidują, że walka o prezydenturę może nie zakończyć się w dniu wyborów, ale może trwać długo po nich. Potencjalne procesy sądowe mogą przenieść batalie do sal sądowych. - Już pojawiają się głosy, że Donald Trump i jego sztab będą podważać sam fakt powołania Kamali Harris na kandydatkę Partii Demokratycznej. Jak pamiętamy, Joe Biden zrezygnował już po wyborach na poziomie delegatów i jeszcze przed konwencją Demokratów w Chicago. Sytuacja jest bezprecedensowa, bo Kamala Harris jest pierwszą od 200 lat kandydatką na prezydenta Stanów Zjednoczonych, która nie wygrała prawyborów - powiedział PAP prof. Korporowicz.
Sztab Kamali Harris intensywnie akcentuje, że Donald Trump stanowi zagrożenie dla demokracji. Toczy się przeciw niemu proces sądowy, a ewentualne zwycięstwo mogłoby pozwolić mu na ułaskawienie samego siebie.
Dr Jakub Stępień z WPiA UŁ zwraca uwagę na bezprecedensowy wpływ nowych mediów na kampanię wyborczą. - Spójrzmy na udział nowych technologii w kampanii. Włączenie się w tę debatę Elona Muska, szefa platformy X, będzie fascynujące z badawczego punktu widzenia - na ile media społecznościowe mogą mieć wpływ na wynik wyborów. To jest coś nowego, bo big-tech i media społecznościowe nigdy dotychczas nie weszły tak mocno w debatę polityczną. Pierwsze analizy tego, co dzieje się na dawnym Twitterze, wskazują, że dominuje określony przekaz, a algorytmy promują konkretną narrację - podkreśla dr Stępień.
Zamach na Donalda Trumpa. "Mało kto już pamięta"
Eksperci dostrzegają, że Trump poza wsparciem Elona Muska i swoich stronników z ruchu MAGA (Make America Great Again) dostał do ręki potężny oręż w postaci zamachu na swoje życie i medialnego nagłośnienia tej sprawy.
- Teraz mało kto już pamięta, że Donald Trump był ofiarą zamachu na swoje życie, chociaż kilkanaście tygodni temu zdjęcie Trumpa z uniesioną w górę pięścią po nieudanym zamachu zostało okrzyknięte przez część mediów jako najważniejsze zdjęcie XXI wieku. Uznano, że to argument przeważający w wyborach. Wszystko miało być "pozamiatane", a Demokraci bez szans. Tymczasem żyjemy w czasach, w których informacja żyje 72 godziny i tak też było w tym przypadku. Po tygodniu ona się "rozpłynęła" - mówi dr Stępień.
Dr Damski zauważa, że kiedy kandydatem na prezydenta był Joe Biden, czuć było, że mało kto wierzy w tę kandydaturę. Wycofywali się sponsorzy, panowała atmosfera porażki. W sondażach widać też było, że Trump wygrywa. Jego sztab był zaskoczony rezygnacją Bidena i nie był na nią przygotowany.
Wprowadzenie Harris do kampanii ożywiło ją powiewem optymizmu i świeżości. - Harris tchnęła świeżość w kampanię. Rozbrzmiewają tu echa wcześniejszej kampanii wyborczej Baracka Obamy, a wprowadzenie byłego prezydenta do walki o poparcie dla Kamali Harris wzmocniło ją wśród osób, które pamiętają pozytywny przekaz Obamy - owo słynne "Yes, we can" - podkreśla dr Damski.
Kto przekona do siebie wyborców? Donald Trump czy Kamala Harris? Według ekspertów obie partie w końcówce kampanii wyborczej nie grają już na przekonanie do siebie wyborców, ale przede wszystkich chcą zmobilizować własne elektoraty. Komu się to uda, w styczniu wprowadzi się do Białego Domu.
Czytaj też: