Niemcy wskazali, czyja wygrana w USA byłaby "mniejszym złem"
Niemiecki dziennik "Die Welt" twierdzi, że ewentualna wygrana Kamali Harris, kandydatki Demokratów w wyborach prezydenckich w USA, byłaby "mniejszym złem". Według gazety, mimo że wybór mniejszego zła to rzadko dobre rozwiązanie, prezydentura Donalda Trumpa niesie zbyt duże ryzyko dla świata.
Jak zauważa "Die Welt", zarówno Stany Zjednoczone, jak i świat są zmęczone ostatnimi miesiącami kampanii prezydenckiej. Ponadto wielu Amerykanów nie chce widzieć ani Harris, ani Trumpa na stanowisku prezydenta USA.
W artykule podkreślono, że żaden z kandydatów nie jest "prawdziwym transatlantystą". Gazeta wskazuje, że osoby zajmujące się bezpieczeństwem w Europie mają coraz mniej złudzeń co do niezawodności USA w przyszłych kryzysach. "U Harris pozostaje to niejasne. A na Trumpie nie można polegać" – pisze "Die Welt".
Obecna sytuacja geopolityczna, zdaniem dziennika, drastycznie się zmieniła, m.in. przez wojnę na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. "Nikt nie wie, komu gardzący wartościami Trump poda jutro rękę" – zaznacza "Die Welt", podkreślając, że wybór Harris byłby "mniejszym złem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Scholz nieprzygotowany?
Inny niemiecki tytuł, "Spiegel", zwrócił uwagę, że dla Niemiec większym problemem niż powrót Trumpa na stanowisko prezydenta jest polityka kanclerza Olafa Scholza. "Spiegel" krytykuje Scholza za brak przygotowań wobec ewentualnej prezydentury Trumpa i niezdolność do bardziej niezależnej polityki względem Rosji, co mogłoby uniezależnić Niemcy od wyników amerykańskich wyborów.
Tygodnik odniósł się również do wezwań lidera FDP Christiana Lindnera, który żąda od koalicji rządowej głębszych zmian gospodarczych oraz rewizji celów klimatycznych, które miałoby przesunąć na 2025 rok. "Można mieć tylko nadzieję, że dokument Lindnera, opublikowany pod koniec tygodnia, oznacza zerwanie koalicji trzymającej się tylko dzięki strachowi przed wyborcami" – zauważa "Spiegel".
Kierowanie Niemiec przy ewentualnym zwycięstwie Trumpa powinno stworzyć nowe perspektywy dla rządu, który adekwatnie reagowałby na wyzwania obecnej sytuacji – konkluduje tygodnik.