Wybory w Palestynie kluczowe
Wybory prezydenckie w Autonomii,
planowane na 9 stycznia przyszłego roku, mają kluczowe znaczenie
dla przeciwdziałania chaosowi i anarchii na ziemiach palestyńskich
- oświadczył minister Autonomii ds.negocjacji, Saeb
Erekat.
15.11.2004 | aktual.: 15.11.2004 08:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W wywiadzie, udzielonym rano prywatnemu kanałowi izraelskiej telewizji, Erekat mówił też o niedzielnych wydarzeniach w Strefie Gazy, gdzie po przybyciu z Ramalli Mahmuda Abbasa - jednego z kandydatów na urząd szefa Autonomii po zmarłym Jaserze Arafacie - doszło do strzelaniny, w której zginęło dwu palestyńskich policjantów. Uzbrojeni Palestyńczycy wtargnęli w Gazie do namiotu dla żałobników, składających kondolencje po śmierci Arafata i zaczęli strzelać w powietrze. Abbasowi, który miał przyjmować kondolencje, nic się nie stało. Jego ochrona odpowiedziała ogniem.
Zdaniem Erekata, taka sytuacja dowodzi, iż władze Autonomii winny przede wszystkim uruchomić procesy przywracania prawa i bezpieczeństwa publicznego na ziemiach Autonomii. Jakiekolwiek odkładanie wyborów mogłoby doprowadzić do zaostrzenia sytuacji, chaosu i anarchii - ostrzegł Erekat.
Saeb Erekat wezwał też Stany Zjednoczone by poparły demokratyczne procesy na ziemiach palestyńskich - w tym planowane na styczeń wybory następcy Arafata.
Apeluję do prezydenta Busha by stanął po naszej stronie, wspierając nasze wysiłki na rzecz zorganizowania wyborów - powiedział Erekat, dodając iż USA winny wpłynąć na Izrael, doprowadzając do wycofania izraelskiej armii ze Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu oraz wysyłając cywilnych obserwatorów na styczniowe wybory. Zaznaczył, że właśnie tacy obserwatorzy mogliby zastąpić izraelskie czołgi, stacjonujące w miastach palestyńskich.
Oprócz obserwatorów z USA, Erekat wymienił też obserwatorów z Wielkiej Brytanii i Francji oraz "tych wszystkich państw, które chciałyby nadzorować przebieg tego historycznego momentu w dziejach Palestyńczyków".