PolitykaWybory w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to bolesny cios dla Angeli Merkel. Początek końca kanclerz?

Wybory w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to bolesny cios dla Angeli Merkel. Początek końca kanclerz?

• Partia Angeli Merkel przegrała z antyimigrancką Alternatywą dla Niemiec w wyborach regionalnych

• W Meklemburgii-Pomorzu Przednim znajduje się okręg wyborczy Merkel

• Zdaniem ekspertów jest to osobista porażka kanclerz, a wybory były plebiscytem nad jej polityką migracyjną

• Pozycja kanclerz wciąż jest silna, bo "nie ma z kim przegrać" - mówi niemcoznawca Tomasz F. Krawczyk

Wybory w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to bolesny cios dla Angeli Merkel. Początek końca kanclerz?
Źródło zdjęć: © AFP | JOHN MACDOUGALL
Oskar Górzyński

Meklemburgia-Pomorze Przednie to jeden z najmniejszych oraz najmniej znaczących politycznie i gospodarczo niemiecki kraj związkowy. Ale wyborcy z landu, w którym swój okręg wyborczy ma Angela Merkel zadali swojej kanclerz bolesny cios, który może mieć dla niej poważne konsekwencje. W wyborach do miejscowego parlamentu rządząca CDU - choć wygrała w okręgu Merkel - zajęła dopiero trzecie miejsce, zdobywając zaledwie 19 procent głosów i przegrywając ze skrajnie prawicową, antyimigrancką partią Alternatywą dla Niemiec (AfD, 21 proc.). Zdaniem Tomasza F. Krawczyka, urodzonego w Meklemburgii niemcoznawcy z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, wynik stanowi wotum nieufności wobec obecnej kanclerz i jej polityki migracyjnej.

- Dotąd zawsze było tak, że wybory landowe przynajmniej w części dotyczyły lokalnych tematów. Ale w tym przypadku to był po prostu plebiscyt nad Merkel i jej polityką imigracyjną - mówi Krawczyk. Jak zaznacza, nie jest to pierwszy taki sygnał od wyborców. W marcowych wyborach do Landtagów w Badenii-Wirtembergii, Saksonii-Anhalt i Nadrenii-Palatynacie CDU również zaliczyło wyniki poniżej oczekiwań, jednak nie były one tak jednoznaczną porażką szefowej rządu. Znaczną rolę odgrywały wówczas tematy lokalne, zaś tam, gdzie CDU poniosła największą klęskę, w uznawanej za "matecznik" partii Badenii-Wirtembergii, krytykujący politykę migracyjną Merkel kandydat chadeków Guido Wolf przegrał ze wspierającym ją przedstawicielem Zielonych Winfriedem Kretschmannem. Teraz jednak sygnał jest jasny. - Pytanie brzmi: czy ten wynik uruchomi proces "grillowania" Angeli Merkel do wyborów w Bundestagu w przyszłym roku - mówi Krawczyk.

Głosów sugerujących, że tak będzie, nie brakuje. Komentator "Financial Times" Wolfgang Munchau nazwał wybory w Meklemburgii "początkiem końca" i "katastrofą" niemieckiej kanclerz. Pewnej dawki schadenfreude nie kryli też politycy CSU, siostrzanego dla CDU ugrupowania działającego w Bawarii, które sprzeciwia się polityce prowadzonej przez kanclerz. Jak powiedział sekretarz generalny partii Andreas Scheuer, wynik potwierdza słuszność kursu obranego przez ugrupowanie. Rozłam między koalicjantami jest na tyle poważny, że bawarscy konserwatyści otwarcie mówią o możliwości startu w wyborach także poza Bawarią i wystawieniu osobnego kandydata na kanclerza (byłby nim premier Bawarii Horst Seehofer). Opór CSU jest też przyczyną, dla której Merkel wstrzymała się z ogłoszeniem swojej kandydatury w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu.

Zdaniem Krawczyka, wynik wyborów w Meklemburgii-Pomorzu Przednim może tylko zachęcić Seehofera do podjęcia tej bezprecedensowej decyzji - tym bardziej, że bawarscy wyborcy oczekują jednoznacznego odcięcia się od polityki Merkel, a pomysł popiera także wieloletni lider partii Edmund Stoiber.

- Ale sądzę, że w partii jest wystarczająco rozsądku czy racjonalności, by jednak tego nie robić. Jestem przekonany, że gdyby CSU wystawiła listy w całym kraju, łączny wynik obu partii byłby niższy, niż wyższy - mówi ekspert CAKJ. Jak dodaje, pozycję Merkel ratuje też fakt, że wewnątrz jej partii właściwie nie ma dla niej alternatywy, zaś w ogólnokrajowych sondażach CDU wciąż zdecydowanie góruje nad rywalami. Co więcej, przed chadekami rysują się też inne możliwe koalicje rządzące, niż obecna wielka koalicja CDU-SPD. W grę może wchodzić też koalicja z Zielonymi, która istnieje już na szczeblu lokalnym w Badenii-Wirtembergii.

- Ewidentnie widać, że chadecy starają się o taką koalicję. Zresztą mało kto o tym w Polsce wie, że wśród Zielonych jest silna frakcja konserwatywna. Premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann to zaangażowany katolik, którego można by umieścić w konserwatywnym skrzydle partii chadeckiej - mówi Krawczyk.

O rychłym upadku Merkel nie jest też przekonany dr Alexander Clarkson, niemcoznawca King's College w Londynie. Według niego tak dobry wynik Alternatywy dla Niemiec w sąsiadującym z Polską regionie nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę jego specyficzny charakter. Meklemburgia-Pomorze Przednie jest najuboższym landem Niemiec z wysokim bezrobociem i znaczną historią popierania skrajnych partii. To jedyny land, w którym swojego reprezentanta w Landtagu miała neonazistowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD). Antyimigranckie nastroje nie są tam nowością; w 1992 roku w Rostocku doszło do największych jak dotąd ksenofobicznych zamieszek skierowanych przeciwko imigrantom - wówczas głównie Romów i Wietnamczyków.

- Region wiele ucierpiał na postzjednoczeniowej dezindustrializacji i charakteryzuje się tradycyjnie konserwatywną, rolniczą kulturą - mówi Clarkson. Jak dodaje, wynik w niedzielnych wyborach wcale nie musi przełożyć się na wynik w głosowaniu w przyszłym roku

Tym bardziej, że - jak podkreśla Krawczyk - regionalny kandydat AfD na premiera landu, były prezenter radiowy Leif-Erik Holm zdecydowanie wyróżniał się spośród stawki charyzmą, a w porównaniu do pozostałych polityków partii prezentował dość umiarkowane poglądy, co pozwoliło mu na przejęcie części elektoratu CDU.

Mimo to, przyszłość rządzącej Niemcami już od 11 lat Merkel może ostatecznie zależeć od politycznej psychologii i tego, na ile niekorzystne dla niej trendy będą powodować erozję jej poparcia.

- Obserwuję niemiecką politykę od wielu lat i w tym czasie kanclerz Merkel potrafiła wyjść obronną ręką z wielu kryzysów. Tym razem jednak wydaje się, że nie potrafi wyjść z tej pułapki, w którą się zapędziła - mówi Krawczyk. - Powtarzanie tylko "wir schaffen das" [damy radę] na ludzi już nie tylko nie działa, ale ich coraz bardziej irytuje - dodaje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)