Wybory uzupełniające do Senatu. Wpadka polityka PiS
W niedzielę odbyły się w Krakowie wybory uzupełniające do Senatu. Wygrała je popierana przez KO, PSL i Lewicę Monika Piątkowska, która zdobyła 50,14 proc. głosów. Kandydat PiS przegrał. Jak pan się do tego odniesie? - z takim pytaniem Michał Wróblewski, prowadzący program "Tłit", zwrócił się do europosła PiS Tomasza Bocheńskiego. - Ale z dobrym wynikiem, powyżej 30 proc. Plus jak byśmy doliczyli jeszcze głosy kandydata Konfederacji, to nagle się okazuje, że prawica jest bardzo, bardzo mocna - zauważył Bocheński. - Może trzeba było postawić na kogoś bardziej znanego? Pan znał kandydata Prawa i Sprawiedliwości - zapytał prowadzący. - Osobiście go nie znam - przyznał Bocheński. - A pamięta pan, jak się nazywał? - dopytywał Wróblewski. - Przyznam szczerze, że nie - odparł szczerze gość programu. - Nie pamięta pan nazwiska kandydata w wyborach uzupełniających? - zdziwił się Wróblewski. - Ale moje najbliższe więzy z Małopolską są takie, że jest powiat bocheński - odparł europoseł PiS. Prowadzący przypomniał, że kandydatem wspieranym przez PiS był Mateusz Małodziński, były wicewojewoda za czasów rządów PiS. - Pan był wojewodą, więc myślałem, że się znacie - dodał. Wróblewski pytał także swojego gościa o kandydata Konfederacji na prezydenta, Sławomira Mentzena, który zgodnie z najnowszymi sondażami dogania wspieranego przez PiS kandydata Karola Nawrockiego. - Nie wierzę, że nastąpi jakakolwiek mijanka i że jest to zagrożenie, chociaż każdy sztab odpowiedzialnie patrzy na wszystko, co się dzieje na scenie politycznej i nikogo nie bagatelizuje - odparł Bocheński. - Patrząc szeroko i strategicznie, ja należę do tych polityków Prawa i Sprawiedliwości, których wypowiedzi krytycznych na temat Konfederacji za wielu pan nie znajdzie. Dlatego, że uważam, że to jest, myśląc właśnie prawicowo, takie młodsze, prawicowe rodzeństwo - dodał polityk PiS. - I jak to w rodzeństwie, jest młodszy i jest starszy. Młodszemu rodzeństwu wydaje się, że wszystko wiedzą najlepiej, są w tej fazie buntu, że wszystko zrobiliby lepiej, że generalnie to starsze rodzeństwo nic nie wie i się na niczym nie zna. Ale jeszcze nigdy nie rządzili. Starsze rodzeństwo to akceptuje, przygląda się z pozycji osób, które rządziły, brały odpowiedzialność, wie, jak te mechanizmy działają i jak to wszystko się odbywa i czeka, aż to młodsze rodzeństwo troszeczkę jeszcze dojrzeje i wtedy będziemy inaczej rozmawiać - wyjaśnił Tomasz Bocheński.