Wybory prezydenckie 2020. Władysław Kosiniak-Kamysz: Dawid pokonał Goliata, mogę i ja
- Dawid pokonał Goliata, mogę i ja. Prezydentura Andrzeja Dudy miała być niezłomna, budująca mosty, zasypująca podziały, a okazała się jednopartyjna, kolesiowska i generująca spory społeczne - powiedział szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
12.11.2019 06:52
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że od wyborów parlamentarnych słyszy "Władek, musisz!". - Widzę, że rozbudziliśmy nadzieję na przełamanie POPiS-owego duopolu, i nie chcę tej nadziei zawieść - stwierdził.
Lider ludowców chciałby zorganizować prawybory w opozycji. Jego zdaniem, opozycja mogłaby w ten sposób "przenieść grę na swoje boisko", a bez wyborców PSL "nie uda się wygrać z Andrzejem Dudą".
- Małgorzata Kidawa-Błońska, Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski, przy całym moim szacunku i sympatii dla nich, mogą wygrać wybory na przewodniczącego PO, ale nie wygrają wyborów prezydenckich, bo nigdy nie przekonają do siebie wyborców obecnego prezydenta. Liderzy Platformy to wiedzą, ale wygląda na to, że dziś ważniejszy jest dla nich interes partyjny niż państwowy. Jednocześnie jasno deklaruję: jestem gotów wycofać się z wyborów prezydenckich, jeśli znajdzie się kandydat, który będzie miał większe szanse na pokonanie Andrzeja Dudy - podkreśla Kosiniak-Kamysz.
Wybory prezydenckie. Jest za związkami partnerskimi
- Nie może być tak, że nad pierwszą osobą w państwie stoi prezes partii. Andrzej Duda przez cztery lata udowodnił, że jest niesamodzielną głową państwa. Ja nie mam nad sobą żadnego prezesa i nie będę miał. Jestem jedynym liderem partyjnym, który kandyduje i nie jest wystawiany do wyborów przez swojego szefa. Moim szefem są Polacy, a nie partyjny przewodniczący czy prezes z Nowogrodzkiej. Moja prezydentura byłaby samodzielna, odważna, nie musiałbym się wstydzić, wręczając nominacje pod osłoną nocy, i nie ułaskawiałbym kolegów. Potrzeba prezydenta, nie rezydenta - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Według szefa PSL, mogliby na niego zagłosować również ludzie o lewicowych poglądach, bo w przeszłości jego partia współpracowała i współrządziła z lewicowymi ugrupowaniami.
- Jestem politykiem centrowym o konserwatywnym światopoglądzie, katolikiem praktykującym, ale nienarzucającym innym swojego widzenia świata. Nie chcę być prezydentem sumień. Nie zamierzam nikomu zaglądać za firanki, dyskryminować za światopogląd czy nakreślać, jak ma żyć - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Poseł dodał, że podpisałby się pod projektem ustawy o związkach partnerskich, jeżeli byłyby tam "kwestie ułatwiające dziedziczenie, dostęp do informacji medycznej".
- Prezydent musi być otwarty, nie może się zamykać tylko w swoim środowisku politycznym. Jeśli jakieś ważne sprawy społeczne budzą wielkie emocje, to dobrze jest zapytać o wolę narodu. Po to chcę ustanowić raz do roku dzień referendalny. Andrzej Duda ani razu nie zarządził referendum. Raz co prawda próbował, ale zablokowała go jego własna partia. Ani razu nie zwołał Rady Gabinetowej. Jego prezydentura pozbawiona była inicjatywy. Głowa państwa nie korzystała ze swoich prerogatyw, bo została ubezwłasnowolniona przez PiS - powiedział polityk.
Wybory prezydenckie. Duda przed TS?
Kosiniak-Kamysz jest przekonany że może zwyciężyć z Andrzejem Dudą.
- Dawid pokonał Goliata, mogę i ja. Wiem, że to nie będzie równa walka. Urzędujący prezydent ma zawsze łatwiej, ma wielkie partyjne pieniądze i większość mediów po swojej stronie. W kampanii potrafi się zmobilizować, tyle że pięć lat jego prezydentury świadczy przeciwko niemu. To miała być prezydentura niezłomna, budująca mosty, zasypująca podziały, a okazała się jednopartyjna, kolesiowska i generująca spory społeczne. Andrzej Duda nie zaprotestował nawet ostatnio, gdy narzucono mu na marszałka seniora Sejmu Antoniego Macierewicza, którego jeszcze niedawno oskarżał o stosowanie ubeckich metod - przekonuje lider ludowców.
Polityk dodał, że trzeba sprawdzić, czy urzędujący prezydent nie powinien stanąć przed Trybunałem Stanu za niezaprzysiężenie prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego należałoby sprawdzić, czy głowy państwa nie należy postawić przed Trybunałem Stanu.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl