To w takim razie kto powinien pojechać do Końskich? Oprócz oczywiście TVP. Powinien pojechać prezydent Duda? Powinien pojechać Rafał Trzaskowski?
Czy powinno pojechać jak najwięcej Polaków, żeby mogli zadać tym dwóm politykom pytania?
A może Rafał Trzaskowski nie powinien podejmować rękawicy i nie powinien do Końskich pojechać?
Panie redaktorze, ale co to jest w ogóle za kokieteria? Co to jest za zastanawianie się? Co to jest za obsikiwanie terytorium?
Że teraz ty wyznaczysz to miejsce debaty, a teraz tamten wyznaczy inne miejsce debaty, a teraz ten będzie strzelał fochy, że jego zdaniem to powinni ci ludzie zadawać, a zdaniem tamtego tamci powinni zadawać.
Przecież przez dwadzieścia parę lat jakoś organizowało się debaty w Polsce. Dogadywały się telewizje, przychodzili dziennikarze, byli kandydaci.
Kilka milionów ludzi mogło to oglądać w telewizji i na bieżąco wyrabiać sobie zdanie w tej sprawie. Dlaczego nie można tego zrobić po prostu?
Przecież to gołym okiem widać, że teraz granie, toczenie tej gry o lokalizację, o formułę, o to kto będzie mógł zadawać pytania, o to, który kandydat się stawi - to tak naprawdę jest spalanie energii na sporze.
W którym znowu może uda się wygrać 10% uwagi albo 20% uwagi przez jednego, albo przez drugiego.
Oni się tak będą kłócić o te debaty do przyszłego piątku. O miejsce, o sposób, o styl. Czyli co? Pana zdaniem Rafał Trzaskowski nie pojedzie do Końskich? A może powinien właśnie?
Moim zdaniem debaty to jest zawsze coś, co powinny uzgadniać sztaby na warunkach, które odpowiadają wszystkim kandydatom, którzy biorą w nich udział.
Jeżeli takie ustalenia zapadają, bo to jest w interesie i jednego, i drugiego, i wszystkich kandydatów, którzy w debatach biorą udział.
Natomiast udział w debacie jest obowiązkiem kandydata. Nie jest jego prawem i nie jest przywilejem.
Tylko ja rozumiem też, że w tej chwili panowie pogrążyli się w sporze o to, kto będzie obiektywnie zadawał im pytania i kto zagwarantuje to, że oni nie będą na tych debatach wzajemnie prześladowani.
Zapewniam pana, bo też mój sztab i ja uczestniczyliśmy w przygotowaniach do różnych debat i negocjacjach, które je poprzedzały.
Sztaby są pełne ludzi na tyle inteligentnych i media są pełne ludzi na tyle inteligentnych, że osiągnięcie konsensusu w tej sprawie nie jest niemożliwe.
Jeżeli nie ma konsensusu w tej sprawie, to dla mnie jest to dowód na to, że jest to kolejny element walki politycznej, a nie żadna merytoryka, która się z tym wiąże.