Tygodnik Polityka piórem Anny Dąbrowskiej poinformował o wydatkach kampanijnych poszczególnych kandydatów.
Napisał o prezydencie Andrzeju Dudzie. Z informacji Polityki wynika, że na promocję Andrzeja Dudy w kampanii Prawo i Sprawiedliwość przeznaczyło 28 milionów złotych.
Cały limit, który przysługiwał Andrzejowi Dudzie. Ten limit był trochę podzielony. To znaczy, Andrzej Duda wcześniej uczestniczył w kampanii, później dołączył do stawki Rafał Trzaskowski.
Rafał Trzaskowski ile wydał na kampanię? W tej rywalizacji. Około 9 milionów złotych. Czyli też tyle ile mógł wydać.
Pamiętajmy, że Prawo i Sprawiedliwość de facto oszukało Polaków, zmniejszając budżet kampanijny Rafałowi Trzaskowskiemu o połowę.
I tak naprawdę to nie tylko zmniejszenie limitu o połowę, ale też możliwość dla na przykład Andrzeja Dudy wykorzystania starego limitu.
W związku z tym Rafał Trzaskowski mógł wydać mniej więcej 9 milionów złotych. Andrzej Duda mógł wydać 28 milionów złotych.
I z tym się borykaliśmy w trakcie kampanii wyborczej, ale to nie jedyna różnica.
Dlatego, że jeżeli chodzi o kampanię Andrzeja Dudy, w kampanii Andrzeja Dudy było zaangażowane całe państwo.
Wszystkie media związane z PiS-em, wszystkie media związane ze Skarbem Państwa i widzieliśmy to na co dzień. Tak. To wiemy. Jasne. Nie chcemy do tego wracać panie przewodniczący. Dlatego ta nierówność kampanijna jest tak ważna.
Rozmawialiśmy o tym. Ale krótko - czy nie uważa pan, że pieniądze wydane na kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej - te ponad 7 milionów złotych, to są dzisiaj pieniądze wyrzucone w błoto?
A dlaczego? No, kandydatka zrezygnowała ze startu w wyborach prezydenckich, a jednak, no, grubą kasę przeznaczyliście na jej kampanię.
No, panie redaktorze, jeżeli jest kampania wyborcza i startują w niej konkretni kandydaci, to ci konkretni kandydaci... Ale dobrze, to inaczej zapytam.
To były dobrze wydane pieniądze, panie przewodniczący? Jest to absolutnie naturalne, panie redaktorze. Nigdy w historii Polski - myślę, że nigdy w historii nowoczesnej Europy nie zdarzył się taki przypadek, żeby wybory się nie odbyły.
Nigdy nie zdarzyło się tak, żeby pojawił się taki polityk jak Jacek Sasin, który chciał wydać 70 milionów na wybory i wyrzucić te pieniądze w błoto.
Nigdy się tak nie zdarzyło. I myślę, że nigdy się tak nie zdarzy.
To jest odpowiedzialność tego rządu. I nikt nigdy nie mógł zakładać, że do takiego scenariusza dojdzie.
W związku z tym sprawa jest chyba dość oczywista.