Wybory prezydenckie 2020. Pierwsza potyczka sztabów na finansowanie kampanii
Kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi powoli się rozpędza. Lista chętnych zaczyna się wydłużać, a kolejne komitety są rejestrowane przez Państwową Komisję Wyborczą.
Potwierdzają się doniesienia Wirtualnej Polski sprzed trzech tygodni. Sztaby wyborcze poszczególnych kandydatów zamierzają wydać miliony na najbliższą kampanię wyborczą, jednak z pełnej puli skorzystają na razie tylko dwoje kandydatów.
Zgodnie z zapisami w Kodeksie wyborczym dany kandydat może wydać na kampanię wyborczą maksymalnie 19, 4 mln złotych. Pieniądze mogą pochodzić z partii, z kredytu lub wpłat obywateli. "W ciągu trzech miesięcy od dnia wyborów pełnomocnicy finansowi komitetów są zobowiązani do złożenia sprawozdań finansowych Państwowej Komisji Wyborczej, która w ciągu następnych sześciu miesięcy bada te sprawozdania" - przypomina Państwowa Komisja Wyborcza.
Choć Prawo i Sprawiedliwość nigdzie nie zapowiedziało, że wyda właśnie maksymalną kwotę, to po sobotniej konwencji Andrzeja Dudy widać, że celuje właśnie w tę kwotę. Podczas spotkania z członkami partii Jarosława Kaczyńskiego urzędujący prezydent formalnie rozpoczął bój o reelekcję.
Podobne środki na kampanię wyborczą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zamierza wydać Platforma Obywatelska. - Maksymalna kwota dopuszczona prawem to 19 milionów złotych. I właśnie takie środki zamierzamy przekazać na komitet - zapowiadał Borys Budka. Jednocześnie nowy przewodniczący zlecił przeprowadzenie audytu po objęciu sterów w ugrupowaniu. W kolejnych wywiadach śląski poseł ujawniał, że część pieniędzy zostanie pozyskana z kredytów.
Pozostali kandydaci nie mają póki co szans na większe środki. Według wyliczeń "Faktu" lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz planuje wydać między 2,5 mln a 3 mln złotych. "Kilka milionów złotych" ma przeznaczyć Lewica na Roberta Biedronia, jednak póki co sztab nie podał konkretnych wyliczeń.
Na samym końcu zestawienia są dwaj kandydaci. Szymon Hołownia (niezależny) w prekampanii wydał z własnej kieszeni około 200 tys. złotych, jednak liczy na datki ze strony własnych wyborców. W gorszej sytuacji jest Krzysztof Bosak. Kandydat Konfederacji, jak dowiedział się reporter WP Michał Wróblewski, ma problem z uzyskaniem bankowego kredytu - zarówno instytucje finansowe prywatne jak i publiczne miały mu odmówić pożyczenia pieniędzy.
Wybory prezydenckie 2020. Wielu chętnych na objęcie urzędu
Zgodnie z rozporządzeniem Marszałek Sejmu wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości, konieczne będzie przeprowadzenie drugiej tury. Ta wypada 24 maja.
Gotowość wzięcia udziału w wyścigu o Pałac Prezydencki zapowiedzieli już: urzędujący prezydent Andrzeja Duda, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Bosak (Konfederacja), Szymon Hołownia (niezależny) oraz Robert Biedroń z Lewicy. Pod koniec tygodnia do walki dołączył także Mirosław Piotrowski z Ruchu Prawdziwej Europy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Fakt"